niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 45

Dom Violetty

Violetta
Kiedy weszłyśmy do domu o mało co nie doznaliśmy zawału. Było zbyt cicho i zbyt pięknie. Znam Leona i wiem do czego on jest zdolny ale to przeszło przynajmniej moje oczekiwania.
Wchodząc do domu było przyciemnione światło i już to wywołało nasz lekki nie pokój. Pod stopami czułyśmy płatki róż. Ułożone w strzałki. Na jednej ze strzałek spostrzegłyśmy zdjęcie Evy.
-To ja was moje drogie Panie najwidoczniej opuszczam. Jeśli nie wrócę powiedziecie moim rodzicom,że ich kochałam-powiedziała z przejęciem Eva i udała się do jednego z pokoi w moim domu. Co oni wykombinowali?
-Dobra to idziemy dalej -zaproponowała Cami.
-Wła...-chciała powiedzieć Ludmiła ale jakby coś jej przerwało.
-Ludmi wszytko ok?-zapytała przestraszona Fran.
-Ej ludzie ale jej tu nie ma - powiedziała zdezorientowana Nata.
-Pomału przestaje mi się to podobać-powiedziałam pełnym irytacji głosem.
-Eva dostaje jakieś zdjęcie, Ludmi ginie bez śladu- dodała równie jak zdenerwowana Cami.
-Co oni kombinują?-próbowała odnaleźć się Fran.
Po chwili otrzymałam SMS od nieznanego numeru.

"Nie ma się czego bać one są bezpieczne"

-Ej słyszałyście tam coś jest- powiedziała Natalia.
-Gdzie?-powiedziałyśmy jednocześnie.
-Chwila a która to powiedziała?-powiedziała pełnym głosem przerażenia Camila.-Oni myślą,że mnie jedna wiadomość uspokoi, to się grubo mylą.
-Spokojnie idziemy dalej bo na razie nawet do jadalni nie dotarłyśmy a trzech z nas już nie ma-próbowałam je uspokoić. Ja sobie z Verdasem porozmawiam. O ile nie zniknę.
-Spójrzcie w lustro-uprzedziła nas Cami.-Teraz przynajmniej bd widzieć jak się gubimy.
-Ale chwila coś tam jest przyczepione.-dostrzegła Fran i odczytała tą kartkę- jednak nie wszystkim chce się bawić w porywanie.
Pokazała nam kartkę na której było napisanie
Ti amo.
-Dobra ale to nam nic nie daję- przywróciła nas do porządku Cami.
-To jest pismo Marco-tłumaczyła się Fran.
-Tam jest Brodway !- wskazała palcem na taras Cami.
-Tam nikogo nie ma -powiedziała Lara
Ale jej już  nie było.
-Fajnie wszystkie się pogubcie- powiedziała poirytowana Mary.-Wy tu przynajmniej macie swoich facetów a my co zostaniemy na środku korytarza próbując się stąd wydostać i jedno....
-Halo Mary co się stało....
- No nie bez jaj nie ma jej, w prost genialnie teraz to ja na pewno zostanę sama-powiedziała juz delikatnie mówiąc zdenerwowana Lara.
-Spokojnie ja zostanę z Tobą. Verdas jest przewidywalny chyba...
-Dobra ile nas zostało musimy się trzymać jak najbliżej siebie. - powiedziała stanowczo Fran.
-Nie ma Mary, Cami, Naty, Ludmi, i Evy.
-Czyli zostałam ja Lara i Ty Fran .
-Idziemy dalej i trzymamy się razem -powiedziała ze strachem w głosie Fran.
Poszłyśmy w głąb salonu a tam na stoliku leżały sobie podgrzewacze, które tworzyły FRAN <3.
-To ja tu chyba zostaję-powiedziała ucieszona Francessca. - Mówiłam przynajmniej jeden nie bawi się w por...
-No chyba jednak się bawi- dodała z ironią w głosie Lara.
-Trzymamy się razem i idziemy na górę. Bo coś czuję,że zaraz to wszytko się skończy.-powiedziałam z nadzieją w głosie.
-Idziemy
Wchodziłyśmy powoli po schodach rozglądając się na wszystkie strony .
-Jesteśmy na górze-powiedziałam z ulga w głosie,ale chwila-Lara halo jesteś?-Chyba mówię sama do siebie.-Dobra Verdas co Ty kombinujesz bo dobrze wiem,że to Twoja sprawka.-Ale bez reakcji, cholera co on wymyślił . Starałam się być czujna, ale on jest nie obliczalny. Po chwili stała się jeszcze większa ciemność...to jest po mnie. Straciłam przytomność.....

***
Taki króciutki ...Jak sądzicie czy to był Leon...Przepraszam,że tak długo musicie czekać na rozdział,czasami zastanawiam się czy go nie zawiesić skoro was tak zaniedbuję....
Może uda mi się jeszcze napisać coś w tym roku. Choć za równy tydzień mam 100-dniówkę i ten tydzień to bd istna masakra. Miłej lektury<3
Pozdrawiam:*

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Życzonka;d

Moi Drodzy Wierni Czytelnicy :*



Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałabym życzyć każdemu z osobna zdrowia,
 miłości, szacunku. Poszanowania do drugiego człowieka i do samego siebie. 
Aby Nowonarodzony Chrystus stał sie przyczyną pojednania z naszymi wrogami. 
 Aby każda chwiala spędzona w gronie najbliżyszch była Magiczną;**
 Wesołych Świąt;*


 Tego życzy
Karolina K.








sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 44

Dom Francesski

Violetta
Ciekawe czy mój dom jeszcze stoi? Tyle chłopaków w jednym a właściwie w dwóch budynkach...strach się bać to mało powiedziane. Ciekawe jak przebiega realizacja planu. Mam nadzieję,że wszytko przebiegnie zgodnie i po naszej myśli.
-No Violka jak tam po weedendzie?-zapytała mnie Fran głosem pełnym ekscytacji.
-A co ma być? Weekend jak każdy inny no może troszkę dłuższy- droczyłam się z nimi.
-No weź opowiadaj jak  to jest być porwaną , to takie romantyczne - dodała rozmarzona Lara.
-No właśnie, wiesz co nawet się nie pochwaliłaś- powiedziała z irytacją w głosie Camila.
-Cami przecież doskonale wiem,że Leon was poinformował ...-skarciłam je wzrokiem .
-Napisał nam tylko,że jest z Tobą i ratuje wasz związek.- tłumaczyła się Ludmiła.
-No dobrze niech wam będzie. Powiem wam jak Leonowi na czymś zależy to przechodzi sam siebie.
Uśmiech nie schodził mi z twarzy na samą  myśl o ostatnich dniach. Ludmiła tylko mnie szturchnęła spojrzałam na nią a jej oczy mówiły jedno: Cieszę się.
-Natalia a jak tam u Ciebie jakoś nic nie mówisz- do realizacji planu przystąpiła Eva.
-Wszyscy zdrowi w domu dzięki,że pytasz.-Odpowiedziała wymijająco Nata.
-O to Eva pytała...-powiedziała z powagą w głosie Marry, która dołączyła do naszej ekipy,tak samo jak i Lara.
-Właśnie, no więc co się dzieje-powiedziała z troską w głosie Ludmi,która znała najlepiej Nate.
-Coś z Maxim?-zapytała Camila. Natalia słysząc jego imię, momentalnie się rozkleiła.
-No się miało stać?-próbowała mówić przez łzy Natalia- zerwałam z nim to się stało, ale czuję,że usycham bez niego.
Automatycznie do niej podeszłam i ją przytuliłam.
-Już ciiii, maleńka wszytko będzie dobrze znam te ból. Dlaczego zerwaliście? Co się stało?- wyprostowałam się i spojrzałam w jej oczy, które były przepełnione bólem, cierpieniem, tęsknotą ...doskonale znałam to spojrzenie...
-Zapomniał o rocznicy o tym,że 4 miesiące jesteśmy razem, to jest już mój Maxi...-łkała Natalia, przez słowa można było odczytać,że bardzo się zawiodła na Maximilanie.
-Musicie dać sobie trochę czasu, uwierz mi rozłąka dobrze robi wszytko po niej jest hmmm....-próbowałam jakoś pocieszyć Natalię
-Trwalsze -dodała Ludmiła.
-Właśnie tego słowa mi brakowało.


Lara
Nie wiem czy powinnam zapytać, w końcu jest tu jego kuzynka ale jednocześnie jest tu moja szwagierka. Raz się żyje, chcę przeżyć taką miłość jaką one przeżywają, chcę być szczęśliwa mam nadzieję,że będzie mi to dane...
-Violu mam pytanie ale proszę nie śmiej się a Ty Ludmi nie mów nic Roberto.
-Jasne spoko nie będę-odpowiedziała Viola.
-Nie powiem to co jest powiedziane w naszym kręgu w nim pozostaje.
-Violu czy Fedrico ma kogoś?-a co zapytałam, najwyżej stanę się obiektem drwin.
-Wow zatkało mnie, z tego co mi wiadomo to nie...spotyka się z nikim. A czemu pytasz?
-A tak z ciekawości...-ups no to wpadłam.
-Ta jasne moja droga każdy ma prawo do miłości do szczęścia-mówic to Viola spojrzała na każdą z nas po czym zatrzymała się najpierw na Nacie a potem na mnie.
-Dzieki- czuję,że znalazłam przyjaciółki, i być może miłość.
 -Dziewczyny zrobiło się troszkę późno- powiedziała Marry.
Spojrzałam na zegarek była prawie 21, spoczko siedzimy tu 4 godziny.
-Trzeba się zbierać mam nadzieję,że mój dom stoi może to 4 godziny ale oni potrafią doprowadzić do stanu nie używalności w ciągu minuty.

Violetta
Biedna Natalia, mój biedny dom...
Po chwili dostałam SMS;
"Plan wykonany a jak tam u was, Kocham <3 L"
Odpisałam mu od razu:
"My też już zrealizowałyśmy naszą część planu. Ja też Cię kocham :* Jak tam mój dom   V"
Lecz  nie dostałam odpowiedzi.
-Czas wpadać w panikę , mój dom już może nie stać
-Ona ma rację, gdzie dwóch Verdasów...-powiedziała z przerażeniem w głosie Ludmiła.
A dziewczyny bez zastanowienia zabrały rzeczy i w te pędy ruszyły do domu Violetty....


Kilka godzin wcześniej

Dom Violetty


Federico 
To już jest po mnie.

Napoleon
Jestem już martwy.


Roberto
Boże jakie oni mają miny. Spojrzałem na Leona próbując powstrzymać śmiech.
-A więc Fedrico Cotza....
-Tak Roberto-powiedział z przejęciem Fede
-Masz moje pozwolenie na spotykanie się z moją siostrą, ale spróbuj ją skrzywdzić to poznasz smak zemsty Verdasów - mówiąc to wskazałem na Leona.
-Dziękuję Ci obiecuję nie skrzywdzę jej.


Brodway
-Napoleonie zatem chcesz się spotykać z moją siostrą ?
-Tak chcę- powiedział Napo przełykając ślinę .
-Zatem zgadzam się mam nadzieję mój przyszły szwagrze- na twarzy Napa pojawił się uśmiech-stary gdybyś widział swoją minę, bezcenna.
-Dzięki, zawsze można na Ciebie liczyć.



Violetta
-Jest dobrze dom stoi czyli jest można powiedzieć,że jest  dobrze-powiedziałam z lekką ulgą.
Kiedy weszłyśmy do domu doznałyśmy szoku.....



*****
No to jest. Wow nawet z dnia na dzień. Ale nie wiem kiedy następny.
Dziękuję,za komentarze pod ostatnim rozdziałem dodały mi bardzo otuchy,że to co pisze jednak się komuś podoba , dzięki <3
Pozdrowienia i Miłej lektury mam nadzieję ;*


piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 43

Park koło Studio21

Ludmiła
Podszedł do nas jakiś chłopak,którego widziałam pierwszy raz na oczy . I co mnie najbardziej zdziwiło Viola go znała. Podeszła do niego i się z nim przywitała. A co mnie najbardziej zdziwiło Leon nie był zazdrosny mało tego on  się z nim znał.
-Ej ludzie to jest Federico Cotza kuzyn Violetty.- podszedł do nas Leon wraz z tym chłopakiem.
-Hej miło Cię poznać, jestem Ludmiła Ferro, to jest Francessca, dalej Camila, Eva i Lara. -Każda z dziewczyn kiwnęła ręką na przywitanie.
-Ja jestem Roberto...-przerwał mu Federico
-Jesteś kuzynem Leona i chłopakiem Ludmiły.
-Wow sporo o nas wiesz- powiedział zaskoczony Roberto.
-Ja jestem Brodway, tam jest moja siostra Marry.
-Ta będziemy sąsiadami.
-O jak miło- dodał zdziwiony Brazylijczyk.
-Ja jestem Andres , to jest Napo, tam dalej jest Braco i Marco. A ten sam tam dalej -mówiąc to wskazał ruchem głowy na Maxiego. - Jak sądzimy ma obecnie kryzys w związku .
-A no właśnie właśnie brakuje mi Natalii
-Leon widzę,że dobrze go poinformowałeś -dodałam z nutą podziwu w głosie.
-Viola siedziała w łazience trochę długo -powiedział Leon z delikatnym uśmiechem na ustach.
-Ej !- oburzyła się Viola i dźgnęła Leona w żebra.
-Ała bolało ...-Leon spojrzał na Viole, które początkowo mówiło : ,,A nie było tak ?" Lecz po chwili wymowa jego oczu była całkowicie inna : ,,Ale i tak Cię kocham'' i delikatnie uśmiechnął się do swojej dziewczyny.
Gdy skończyłam się w nich wpatrywac czego ostatnio mi brakowało ...inaczej brakowało mi patrzenia na ich szczęście i miłość. Ale wracając do rzeczywistości...
 -Ludzie co robimy z Maxim i Natalią , a raczej gdzie?- wrócił do sedna sprawy mój Verdas .
-U mnie odpada wyciąganie czegokolwiek od Naty bo chłopaki bd pomagać Brodway'owi w przeprowadzce -powiedziała Viola.
-Mogę wam pomóc ?-zapytał Federico.
-Każda para rąk się przyda -oznajmił Roberto.
-Dobra o 17 u mnie-zarządziła Fran
-Ok-oznajmiłyśmy jednogłośnie.




Dom Violetty



Leon
Jeju jakoś dziwnie czuję się w domu Violi bez niej . W sumie są chłopacy i kuzyn Violi więc nie powinienem czuć się nieswojo ...
-Ludzie do roboty bo jak dziewczyny wrócą to nic nie zrobimy - ta oczywiście mam na myśli Violkę,bo musimy troszku nadrobić.
-Ta jasne i wcale nie masz na myśli Violi?- dodał z ironią w głosie Andres .
-Powiedziałem przecież,ze dziewczyny czyli Marry i Ludmi, Cami, Fran, Larę i resztę.
-Ależ oczywiście masz rację-powiedział sarkastycznie Andres.
-Tobie rzeczywiście trzeba znaleźć drugą połówkę, bo wszędzie doszukujesz się tego,że za wszelką cenę chcemy się widzieć z dziewczynami- nie żebym temu zaprzeczał, ale to swoją drogą.
-Będziemy tak gadać bo serio nas tu dziewczyny zastaną i znów zacznie się  gadka,że tyle czasu i nic nie zrobiliśmy i wtedy dopiero się zacznie.-powiedział Roberto.
-A właśnie Maxi co tam u Ciebie?- zapytałem próbując wykonać nasz plan.
-Właśnie stary- podtrzymywał temat Marco.
-Nic się nie stało-powiedział bez przekonania Maxi kładąc karton na podłodze.
-Ta jasne, bo Ci uwierzę!-  Powiedziałem z lekkim uniesieniem .
- Natalia ze mną zerwała, lepiej !!?- Powiedział Maxi z irytacją w głosie, od razu usiadł i  zakrył twarz rękoma.
-Ej no stary czemu nic nie powiedziałeś, kiedy ?
-Wczoraj...
Jaki los bywa przewrotny ja się pogodziłem z Violką a on rozstał się z Natą. A byli oni dla nas przykładem....
-Nie martw się wszytko się ułoży sam zobaczysz. Spójrz chociażby na mnie i Violę, nasz związek wiele przeszedł nawet więcej niż nie jedno małżeństwo a i tak jesteśmy razem. Potrzebujecie czasu.
-Dzięki Leon i wam też chłopaki i wiecie co macie rację muszę o nią zawalczyć bo umartwianie nic nie pomoże.
-No widzę,że zaczynasz zdrowo myśleć- powiedział Braco.
-Chłopaki- odezwał się Fede.- A szczególnie Roberto i Leon nie mieliście nic przeciwko,jeżeli zaprosiłbym Larę na spacer?
-A co wpadła Ci w oko zobaczcie go ledwo przyjechał i już znalazł swoją połówkę a jo to co ?- zbulwersował się Andres.
-Jeżeli o tym mowa to ja mam podobne pytanie do Brodwaya w sprawie Marry- oznajmił Napo
Mina chłopaków wyrażała zdziwienie.
Verdasowie spojrzeli po sobie porozumiewawczo i wydali werdykt.



*****
To rozdział jest oceńcie sami bo mi aż siara go czytać bo  mi się nie podoba. Rozdziały będa różnie. Dziękuję za nominację ale kiedy ja je zrobię to ja sama nie wiem.
Dziękuję za wsparcie was wszystkich, dziękuję,że czytacie moje wypociny które według mnie  nie są nic warte .
Pozdrawiam i życzę miłej lektury:*
Do zobaczenia <3


poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 42

Studio 21

Camila
Ten weekend minął bardzo szybko . A w tym tygodniu wyjeżdża moja miłość życia. Jakie to życie jest nie sprawiedliwe, jaka ta miłość jest nie sprawiedliwa ...
A co to moje napuchnięte oczy widzą Viola wchodzi do Studia z Leonem...za rękę.
-Widzę, że weekend się udał moi kochani?- zapytałam, wymuszając uśmiech na twarzy.
-A udał - wtedy Viola uśmiechnęła się do Leona i się do niego wtuliła. A ja odwróciłam wzrok w stronę szafki i próbowałam powstrzymać potok łez.
-Ej Cami co jest? Czemu jesteś taka smutna? Dlaczego się nie cieszysz?- zapytał mnie Leon. A ja spojrzałam  na niego jak na idiotę.
-Verdas weź mnie nie dobijaj ! Z czego mam się cieszyć?! Z tego,że Brodway wyjeżdża ?
-Cami to Ty nic nie wiesz ? -Viola spojrzała na mnie jak na idiotkę
-A co mam niby wiedzieć? Oświećcie mnie ...
-Brodway zostaje wraz z siostrą. Będą mieszkali u mnie w domku dla gości. Brodway nic nie powiedział?
Właśnie w tym momencie do Studia wszedł Brazylijczyk. A ja spojrzałam na niego złośliwym spojrzeniem, po czym uśmiechnęłam się i rzuciłam mu się na szyję.
-Ty podły draniu, dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
-Chciałem zrobić Ci niespodziankę.
-No i udało Ci się-pocałowałam go w policzek, po czym on objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę sali, gdzie za chwilę miały odbyć się zajęcia tańca.

2 godziny później :

Roberto
-Padam, ratunku- wypowiedziałem to z resztą sił jaka mi pozostała po zajęciach z Gregorio.
-Nie tylko Ty ja nie czuję mięśni-dodał mój kuzyn.
-Ała ałć jak boli masaż by się przydał- dodała Viola.
-Co u dzisiaj odbiło? Tak nas katować- jęczała Cami.
-Violu kochanie wspominałaś o masażu ? -zapytał się z nadzieją w głosie Leon
-Tak ale dla mnie-zgasiła go Viola
-Nie marudźcie bywało gorzej -dodał jakoś dziwnie ożywiony Brodway -Właśnie chłopaki, pomożecie mi z tą przeprowadzką ? Nie chcę kłopotać Pana Castillo i tak wystarczająco zrobił dla mnie i Marry.
-Jasne , nie ma sprawy. -odpowiedział Leon
-Tylko jeden warunek nie dzisiaj - podkreśliłem.
-Pomimo,że po mnie tego nie widać też jestem zmęczony. Więc proponuję jutro.
-To jest bardzo dobry pomysł.-powiedział Leon.


Maxi
Ty tępa pało! Jakim cudem nazywasz się mężczyzną skoro zaprzepaszczasz swoją szansę na szczęście. Jesteś idiotą, nawet nie potrafisz jej odzyskać. Zerwaliście wczoraj a Ty nic nie robisz w tym kierunku aby ją odzyskać. Z każdą minuta, sekundą brakuje mi jej co raz to bardziej.

Przerwa(30min) 

Park koło Studio 21

Ludmiła
-Dziewczyny gdzie jest Natalia? Widziała ją któraś ?
-Widziałam ją dzisiaj rano, ale potem to juz nie -odpowiedziała Fran.
-Coś się wydarzyło pomiędzy nią a  Maxim ...-stwierdziła Eva
-Skąd ten pomysł?- bardzo ją lubią ale co ona wygaduje.
-Bo dziś nawet na siebie nie spojrzeli, a na zajęciach śpiewali osobno a poza tym spójrz na Pontego, siedzi bez życia.
Rzeczywiście Eva miała rację. Coś jest na rzeczy. Podeszli do nas chłopcy .
-Wiecie może co się dzieje z Maxim ?- zapytał Leon, po czym wskazał na Maxiego siedzącego samego na ławce.
-W ogóle nie mógł skupić się na próbie- dodał Brodway
-Nie wiemy nic -dodała Violetta i podeszła do Leona a ten ją objął
-A wy widzę...no wyjazd udany-dopowiedziałam z wielka radością. Tylko gdzie mój Verdas się podziewa.
Oni nic nie powiedzieli tylko spojrzeli sobie głęboko z oczy. Oglądałam się w poszukiwaniu Roberto, i ku memu przerażeniu zobaczyłam Emmę, która spoglądała na Leona i Violę triumfalnym wzrokiem, ona mnie na serio przeraża.
-Ej ludzie co robimy z Natalią i Maxim?-przywróciła mnie do porządku moja szwagierka tzn. Lara.
-Robimy tak jak zawsze -powiedział Braco.
-To znaczy jak?- zapytał zdezorintowany Marco.
-My gadamy z Maxim a wy z Natą. -powiedział Roberto, który do nas dołączył.
-To kiedy?- zapytała Camila
-Proponuję jutro.-powiedziała Viola.
-Mam pomysł zwerbujemy Maxiego do pomocy przy przeprowadzce- powiedział mój Verdas.
-To ja też wam pomogę-powiedział Barco.
-Idę z wami - dodał Andres
-Im nas więcej tym szybciej pójdzie,ja wam też pomogę.-Zgłosił się Marco.
-Nie no przy takiej ekipie pójdzie nam znacznie szybciej -powiedział Brodway.

Po chwili dołączył do nas jakiś chłopak...






***
Rozdział troszku bardzo lipny daremny i wgl masakra tak dlugo mnie nie było a tylko na takie coś mnie stać.  Nie napisałam całego rozdziału, tzn zmodyfikowałam go bo troszku inaczej miałam w zeszycie.
Bardzo przepraszam,że mnie tak długo nie było ale matura, prawko studniówka masakra . Jak coś nowego wydobędę z siebie to na pewno dodam

środa, 9 października 2013

Zabijcie mnie powieście zróbcie co chcecie ....

Wow dawno mnie tu nie było bardzo dawno...długo myślałam na tym czy dalej pisać. Czy w ogóle tu wracać bo w końcu matura,  egzamin zawodowy prawko. Ale postanowiłam, że jednak nie przestanę pisać.
Czemu mnie tak długo nie było dużo by wymieniać bo mnóstwo rzeczy się skumulowało i tak niestety wyszło. Jedynie co mi pozostaje to WAS serdecznie przeprosić i prosić WAS o wybaczenie.

Co do rozdziałów bd się pojawiać ale nie regularnie raz codziennie a  raz w tygodniu. Zobaczę jak wyrobię .

Pozdrawiam ;*

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 41

Pokój Violetty

Violetta
-Violu o co Ci chodzi o czym chcesz rozmawiać?-spojrzałam mu głęboko w oczy sama nie wiedziałam czy chcę znać całą prawdę, ale skoro powiedziałam A trzeba powiedzieć i B .
-Leon bo chodzi mi o to...Leon powiedz mi jak to było z Emmą. Chcę znać całą prawdę. Wiem,że mi o niej kiedyś wspominałeś ale nigdy nie opowiadałeś całej historii...ja wiem tylko,że Cię zraniła więc...
Leon był moją prośbą widocznie zmieszany. Nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy o przeszłości i o tym co działo się przed naszym związkiem.- Leon przepraszam...wiem,że Twoja przeszłość nie byłą kolorowa. Zapomnij,że w ogóle o to pytałam.
-Nie, Violu jesteśmy razem więc powinnaś wiedzieć wszystko nim się poznaliśmy.
-Leon, jeśli...
-Dam radę-widziałam,że na jego twarzy pojawił się smutek, po co go to pytałam. Przecież widzę,ze na samą myśl na jego twarzy pojawia się ból.-Było to 3 lata temu. Miałem 15 lat i właśnie rozpoczynałem swoją 6 letnią naukę w Studio21, sorry rozpoczynaliśmy. Byliśmy z Emmą...szczęśliwi, układało się nam...do czasu.
Po kilku miesiącach  nauki w Studio zauważył ją jakiś reżyser. Zaproponował jej rolę w prestiżowym przedstawieniu oraz,że zajmie się rozwojem jej kariery scenicznej bo trzeba jej przyznać była dobrą aktorką. Wszytko fajnie, ale całe to przedstawienie było wystawiane w Nowym Yorku. Jedynym warunkiem było się przenieść do Nowego Yorku. -jego głos załamał się na chwilę. Podszedł do okna i kontynuował swoją wypowiedź- O tym,że musi wyjechać dowiedziałem się przypadkiem od Fran. -spojrzałam na niego pytająco- Znałem Fran od dziecka  Andreasa zresztą też a Cami, Maxiego, Nate i Ludmi poznałem w Studio. Początkowo przyjaźniłem się tylko z Fran, Camilą, Maxim i Andrease'm to tak dla wyjaśnienia. Nawet mnie nie zapytała co tym sądzę, wiem byliśmy małolatami, którym się miłości zachciało. Ale wbrew wszystkiemu ja....ją...-jego głos brzmiał jakby tracił swoją moc, jego głos wręcz zadrżał-Ja ją kochałem ...była moją pierwszą miłością
Gdy w dniu wyjazdu nawet nie przyszła się ze mną pożegnać...-jego głos się załamał- nawet nie przyszła się ze mną pożegnać- odwrócił się i spojrzał na mnie spojrzeniem pełnym bólu i złości- wysłała tylko SMS a w nim, że związek na odległość nie ma sensu i nie chce mi blokować drogi do szczęścia, Violu ona zerwała ze mną przez esa nie miała odwagi powiedzieć mi tego prosto w oczy- widziałam,że te wspomnienia są dla niego bolesne-Pojechałem na lotnisko to wyjaśnić a tam ona z innym trzyma się za rękę. On był może starszy o 2, 3 lata ode mnie jakiś aktorek, który miał grać z nią w tym przedstawieniu. Po jakimś czasie dowiedziałem się,że ten koleś ją zostawił podobno dla zdolniejszej. Najbardziej mnie bolało to,że wyjechała bez słowa. Stałem się aroganckim, wrednym podrywaczem. Podrywałem każdą i tym samym je raniłem bo...chciałem aby cierpiały tak jak ja cierpiałem.

Leon
Matko dawno tego nie opowiadałem. Chcieć zapomnieć to nie zawsze móc...
-Leon bardzo mi przykro...to było kiedy zerwałeś z Emmą a co było dalej?
-Właściwe to ona ze mną zerwała. Hmm co było potem jak już mówiłem stałem się zimnym draniem. Przestałem zadawać się z przyjaciółmi, zmieniłem środowisko i wtedy związałem się z Ludmi. Związaliśmy się po roku jak Emma wyjechała. Byliśmy ze sobą dwa lata to ona była przy mnie kiedy tego potrzebowałem po zerwaniu z Emmą. Byłem z nią ale nie było to samo co czułem do Emmy. Dalej podrywałem, oglądałem się za innymi ale Ludmi najwidoczniej to nie przeszkadzało grunt bym jej nie zdradzał. Potem pojawiłaś się Ty. Na początku... -przerwała mi
-Leon, mi to wystarczy jak nie chcesz to nie mów...
-Nie. Pytałaś mnie o to jak było potem więc daj mi skończyć...
-Dobrze, choc chyba po części tą cześć historii znam . Ale skoro chcesz...
-No na początku, to chciałem się zemścić na Tomasie, miałaś być kolejną, którą rozkocham i zostawię.- spojrzałem na Violkę jej oczy były pełne zdziwienia a jednocześnie pełne radości-Ale nie przewidziałem jednego,że się w Tobie zakocham na zabój. Nawet się nie spostrzegłem, kiedy stałaś się dla mnie ważna i, że moje serce należy już do Ciebie. Nie chciałem dopuszczać do siebie tego uczucia, by potem znów nie cierpieć- usiadłem koło Violetty a ona mnie złapała za ręce - ale to było silniejsze ode mnie. Jeszcze ten Tomas, zdobycie Cię było dla mnie wyzwaniem. A posiadanie Ciebie u swego boku nagrodą- w oczach Violi pojawiły się jakby światełka- I co wiesz co teraz gdy spojrzę na ponad te trzy lata, to jesteś kimś kto przywrócił mi wiarę w miłość, jesteś kimś kto zmienił mnie w błyskawicznym tempie i nie tylko mnie. Gdyby nie Ty byłbym dalej zarozumiałym draniem. Wydaję mi się,że gdyby nie Emma i jej wyjazd to być może byłbym teraz nią a Ciebie może nawet bym nie poznał. -zacząłem gładzić ręką jej policzek, w którą ona się wtuliła, spojrzałem jej głęboko w oczy -Violu kocham Cię- ona dotknęła mojej dłoni która spoczywała na jej policzku wplotła w nią swoją i delikatnie musnęła swoimi ustami wierzch mojej dłoni.
-Leon ja Ciebie też. Uwierz mi,że ja bym na pewno Cię odnalazła w końcu jesteś tym jedynym. Ale dziękuję Ci za to szczere wyznanie. To jest przeszłość i trzeba ją oddzielić grubą kreską. Teraz jesteśmy my i zawsze już będziemy. - po tych słowach wtuliłem się w Violkę, ona była moją ostoją, moją przystanią, moim słońcem w pochmurne dni, kobietą za którą jestem gotowy oddać życie, skoczyć w ogień, jest moją nadzieją, jest moją dziewczyną. Właśnie moją niczyją inną tylko moją.

Violetta
Siedzieliśmy tak do późna, ale to nie domek w górach aby mogliśmy rozmawiać do rana i aby Leon zasnął przy mnie, mój tatuś by na to się nigdy nie zgodził. A poza tym jutro szkoła i trzeba wrócić do rzeczywistości.

****
Ta dam ! Jest rozdział, chyba się spodoba mam taką nadzieję.Końcówka może nie jest trzymająca w napięciu, ale wkrótce się to zmieni. Moja wena wraca chyba z wakacji i owocuję dość chyba ciekawymi rozdziałami,które już niebawem. W nich też się pojawią inni bohaterowie, nowe związki, problemy. Troszku ich zaniedbałam, więc teraz to oni będą przez kilka rozdziałów na "tapecie".
Miłej lektury;*
Pozdrawiam ;*

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 40

Violetta
Kiedy podjeżdżaliśmy pod mój dom zobaczyłam, że na moim ogrodzeniu jest napisane czerwoną farbą :

MYŚLISZ,ŻE WYGRAŁAŚ BITWĘ ALE NIE WOJNĘ. POŻAŁUJESZ,ŻE ZADARŁAŚ ZE MNĄ CASTILLO!!!

-Leon...-powiedziałam pełnym złości a jednocześnie pełnym strachu głosem-Leon ja się boję,ona jest nienormalna.
-Spokojnie trzeba zadzwonić na policję, nic Ci się nie stanie.
-Co policja mi da, spisze zeznania, wlepi jej mandat da jej naganę.
-To jest groźba Violu- Leon ma rację,ona mi grozi. Już mieliśmy wysiadać z samochodu gdy dostałam SMS:
"Co mina zmizerniała? Nawet nie próbuj dzwonić na policję bo nie tylko będziesz miała ogrodzenie zniszczone ale całe życie, a i myślisz,że on będzie Twój to się grubo mylisz panienko!! Powodzenia w czyszczeniu..."
Gdy go odczytałam poczułam jeszcze większy strach. Pokazałam go Leonowi. Automatycznie się wkurzył, chciał wsiadać do auta i gdzieś jechać ale go powstrzymałam domyślam się,że chciał jechać do Emmy.

Leon
Boję się o moją Maleńką. Emma jest nie obliczalna. Grozi jej co ona sobie myśli,że mnie w ten sposób odzyska. Grubo się myli oddał bym życie za Violettę.
-Violu to już jest niepokojące boję sie o Ciebie...
-Leon ona mi nic nie zrobi nie ma tle odwagi chyba ...a poza tym mam Ciebie przy sobie.
-Violu kochanie nie znasz jej i chyba ja już też nie poznaję .
Nagle z domu wybiegł Pan German, Olga, Ramallo i Federico.
-Co to jest ?? Violetta wiesz coś o tym ?-Zapytał zdenerwowanym głosem jej tata.
-Tato ja 10 minut temu przyjechałam i też się cieszę,ze Cię widzę. Nie wiem chyba tato daj spokój.
-Violetto to jest groźba, ktoś Ci grozi .
-Tak tato wiem ...a może któraś jest zazdrosna o Leona - ta ja nawet wiem która i ona też to wie. Udaje przed rodziną,że tym się nie przejęła a ja widzę strach w jej oczach.
-Kto to grozi mojej Kruszynie będzie miał ze mną do czynienia ja już mu pokażę, popamięta mnie...
-Olgita też Cię kocham-Viola od razu do niej podeszła i wtuliła się.
-A ja to co ?-dodał oburzony Ramalo
-No już-i Viola tym razem podeszła do Ramalo i sie przytuliła .
-Federico jak się za Tobą stęskniłam- Viola wyrwała się od Ramala i podbiegłą do tego niby jej kuzyna.
-Witaj Violu co tam u Ciebie widzę,że masz konkurentki?
-Nie mają z nią szans- podszedłem do nich -Cześć jestem Leon Verdas- podałem mu rękę.
-Federico Cotza, Ty jesteś...
-Chłopakiem Violi a Ty jesteś...-przerwał mi
-Jej kuzynem od strony taty.
-Miło mi Cię poznać- po czym objąłem Violkę.
-Ramalo zadzwoń do ekipy remontowej niech przyjedzie tu jutro i zrobi coś z tym a na razie zakryjcie to jakoś, niech ja dopadnę tę która to zrobiła to pożałuje. Chodźcie do domu nie będziemy tak stali pod domem.
-Nie ja już pojadę, nie będę przeszkadzał.- serio nie chciałem przeszkadzać. Musieli jeszcze przygotować domek dla Brodway'a i jego siostry.
-Nie ma mowy Romeo mam prze pyszne ciasto.
-Skoro Pani nalega...
-Jaka Pani? Olga rozumiano.
-Tak proszę Pa...Olgo.Już idę tylko zamknę samochód.
Viola udaje spokojną przed rodziną. Boję się o nią co raz bardziej nie dość,że jakiś palant się do niej przyplątał to jeszcze Emma to już powoli zaczyna się robić przerażające.

Salon w domu Violi

Violetta
Boję sie i to bardzo ta cała Emma mnie przeraża. Co ja jej zrobiłam ?? Muszę udawać przed rodziną,że wszytko Ok i wcale mnie ta sytuacja nie rusza.
-No Violu jak tam pobyt w górach ?-zapytał mnie Ramalo, a ja się o mało co nie udławiłam herbatą .
-Bardzo dobrze- spojrzałam wtedy na Leona, który nie ustanie się we mnie wpatrywał.
-W ogóle nie zabrałaś rzeczy, w czym Ty tam chodziłaś?-zapytała Olga. A Leon zaczął się krztusić.
-Yyyy...no ...
-No pożyczyłem kilka ubrań od Fran-wybawił nas Leon.
-Tato to my pójdziemy do mnie pokoju. Chcę się od świeżyć i założyć coś swojego
-Dobrze to może weźcie ze sobą Fede.-zaproponował tata.
-Jasne chodź, po siedzisz z Leonem kiedy ja będę w łazience.

Pokój Violetty

Leon
Violka poszła do łazienki a ja zostałem sam z Fede. Trzeba coś z nim zagadać.
-A więc mieszkałeś w Włoszech ?
-Tak mieszkałem, ale otrzymałem stypendium w Studio21.
-To super będziemy w jednej klasie więc będzie ciekawie.
-A wy długo jesteście razem bo Violka jakoś się nie zwierzała.
-Oj to jest dość skomplikowana historia. Ale pytasz z przerwami czy bez ?
-Może bez.
-To cztery miesiące jak bez przerwy. Bo przed wakacjami byliśmy trochę ze sobą, ale zbytnio się raniliśmy a Viola nie umiała zdecydować czy kocha mnie czy Tomasa. We wrześniu miałem wypadek i dziś mogłoby mnie tu nie być, bo miałem wyjechać do Szwajcarii jako inwalida, później wszytko się układało dobrze ale znów ja namieszałem ze swoją byłą i chyba z dwa tygodnie albo i dłużej wolę nie wiedzieć nie byliśmy razem. A tak to od wczoraj znów jesteśmy parą.
-Wow no serio skomplikowana historia. A jak z Tobą wszytko ok po wypadku.
-Jak na groźny wypadek gdzie prawie byłem jedną nogą na tamtym świecie jest dobrze. Mam tylko niewielką bliznę na brzuchu. Wiesz wypadek był we wrześniu a mamy prawie połowę grudnia.
-To się cieszę. Chwila pamiętam jak wujek mówił kiedyś,że Violi nie ma bo siedzi w szpitalu, to chyba przy Tobie.
-Z pewnością...
-Jak ja odzyskałeś z tego co znam swoją kuzynkę to nie łatwo przychodzi jej wybaczać.
-No powiem Ci stary łatwo nie było. A odzyskałem ją dwa razy...i nie mam zamiaru jej już tracić.
-No ja myślę. Ale na prawdę musi Cię kochać skoro Ci wybaczyła i jest przy Tobie.
-Powiem Ci,że już miałem chwilę zwątpienia czy mi się uda i myślałem,że się poddam to było właśnie w ten weekend.
-Dałeś radę. Sorry,że o to zapytam jak nie chcesz nie mów bo wiem ,ze Violka mnie i tak odprawi z kwitkiem...
-No pytaj -  o co mu chodzi...
-No powiedz mi Leon o co chodzi z Twoją byłą i ten napis na ogrodzeniu Violka udaje,że ją to nie rusza ale ja dobrze ja znam i wiem,że ją to niepokoi.
-Powiem Ci bo i tak się dowiesz. Moja była to Emma Picado, chodzi z nami do Studio i do jednej klasy. Raz prawie przez nią Viola zerwała ze mną kiedy dowiedziała się przypadkiem,że Emma to moja była. A drugi raz to zdradziłem Violkę po pijaku całując się z nią. Kiedy bylismy w górach to Emma tam przyjechała i nie wiele by brakowało a nie byliśmy parą Viola wyrzuciła Emmę za drzwi ale jeszcze przedtem jej nawrzucała. I ten napis to obawiam się,że jej sprawka.
-Wow ona jest psychicznie chora. To jest groźba czemu Viola nie idzie z tym na policję.
-Nie mamy dowodów,że to ona a poza tym Viola dostała SMS z groźbą,że jeśli pójdzie na policję, to ją zniszczy dosłownie. Nie mów Violecie,że Ci powiedziałem a i trzymaj się z daleka od Emmy. Trzymaj się naszej paczki.
-Jasne spoko dzięki skorzystam. I nie bój sie kiedy nie będzie Cie przy Violi ja będę jej pilnował.
-Dzięki- kurcze spoko facet czuję,że będzie z niego nie zły przyjaciel.- Dobra zmieńmy temat, o właśnie a Ty wiesz,że będzie mieli tu więcej ludzi.
-A tak słyszałem w domku dla gości. Brodway i Mary?
-Tak Brodway jest w naszej paczce a Mary chyba wkrótce dołączy...
-Co nie jest u was?
-Jeszcze nie ale ona i Napo mają się ku sobie.
-To wasza paczka jest liczna ...
-Oj i to bardzo i głownie same pary. To tak jest Fran i Marco, Brodway i Camila, mój kuzyn Roberto i Ludmi, Braco i Eva, Natalia i Maxi, Andres, Napo, Lara moja kuznka i to chyba tyle. Mam nadzieję,że nikogo nie pominąłem.
-No sporo was i to same pary z tego co zrozumiałem to pary nie ma Napo jeszcze, Andreas i Lara.
- Na pewno ich polubisz.
-Też tak sądzę. Coś ta moja kuzynka długo siedzi w tej łazience.
-Wcale jej się nie dziwię.
-Czemu?
-Wiesz w domku moich rodziców owszem była łazienka,ale wiesz nie było jej wszystkich kosmetyków bo wziąłem tylko najpotrzebniejsze i podstawa nie było jej ubrań.
-Ale ciuchy od Fran...-spojrzałem na niego spojrzeniem "serio uwierzyłeś w to?"
-Ta gdyby Pan German dowiedział się,że Violka nie miała swoich rzeczy tylko chodziła w moich koszulach to sądzisz,że jeszcze bym żył bo ja nie.
-O widzę,że wypad był udany-do pokoju weszła Violka. Jaka ona piękna założyła białą bokserkę i turkusową zwiewną spódnicę. Wow ja wyrabiam się z kolorami przy Violi.
-Ślicznie wyglądasz kochanie- podszedłem do niej i musnąłem jej policzek.
-To ja pójdę już do siebie, przygotuje się na jutro, a wy nie powiem,ze macie się sobą nacieszyć ale musicie porozmawiać chyba.
Federico wyszedł a my z Violą usiedliśmy na łóżku.

Violetta
-Powiedziałeś mu ?-spojrzałam na Leona karcącym spojrzeniem.
-I co niech wie. Violu kocham Cię i nie wybaczyłbym sobie nigdy gdyby Tobie cos się stało.
-No dobrze. Leon ale chciałbym z Tobą porozmawiać i wiem,ze ten temat może Ci sie nie spodobać.....

****
To tyle. Chyba jest wystarczająco długi. Może troszku nudny i daremny ale moja wena mnie dobija w całości. Widzę to po ilości odwiedzających i komentarzy ja wiem,że są wakacje i w ogóle i ciężko czyta się takie wypociny,które są mało ciekawe i nudne.
A jest 40 rozdział wow nie dawno pisałam 1 który chyba był bardziej ciekawy.
Nie wiem oceńcie sami czy warto jeszcze pisać.
Miłej lektury;*
Pozdrawiam;*
Buziaki ;*;*

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 39

Leon
-Violu musimy coś z tym zrobić ja nie dam Cię skrzywdzić,jeśli będzie trzeba będę siedzieć pod Twoim domem dzień i noc, chodzić za Tobą krok w krok
-Leon nie kuś-ona żartuje a ja się martwię.
-Viola proszę Cię uważaj na siebie bo jesteś wszystkim co mam.
-Dobrze będę,obiecuję.
-Ludmiła dzwoniła jest afera. Brodway wyjeżdża a Cami jest załamana.
-Trzeba jakoś temu zaradzić.
-No padał pomysł,żeby zamieszkał ze mną ale jest problem jego siostra i ciotka,która ledwo zajmuje się mną ja nie mam nic przeciwko ale to nie zależy ode mnie .
-To niech zostaną i mieszkają dalej u siebie,a mój tata będzie do nich zaglądał bo przyjaźni się z ich tatą.
-Kochanie to dobry pomysł.-jaką ja mam mądrą dziewczynę.
-Ha wiem. Tylko chwila zadzwonię i zapytam czy się na to zgodzi.
-Dobrze-i uśmiechnąłem się do niej delikatnie.

Violetta
-Halo tato..
-Tak córeczko i jak tam weekend w górach?-spojrzałam na Leona badawczym spojrzeniem.
-Dobrze wręcz wyśmienicie, wyjaśniliśmy wszytko sobie 
-Cieszę się, powiem Ci,że masz bardzo spontanicznego chłopaka.
-Wiem i to bardzo. Tato chciałbym Cie o coś prosić.
-O co chodzi Violu?
-Tato bo rodzice Brodway'a i Marry wyjeżdżają a oni wraz z nimi a oni są tu szczęśliwi Cami jest Brodwye'm świetną parą oni mają tu szkołę przyjaciół-czułam,że brakuje mi tchu
-Violu spokojnie co masz na myśli
-Chodzi o to,że czy mógłbyś porozmawiać z ich rodzicami aby tu zostali pod Twoją opieką. Będą mieszkać u siebie w domu a Ty będziesz do nich zaglądał.
-Violu mam lepszy pomysł. Koło naszego domu jest domek dla gości pamiętasz jeśli tak ci zależy mogą tam zamieszkać.
-Tatusiu jest najlepszy. Kocham Cię!!!
-Mam jeszcze dla Ciebie niespodziankę.  Federico twój kuzyn zamieszka u nas i jeszcze jedno będzie chodził do Twojej szkoły dostał stypendium właśnie w Studiu.
-Mówiłam Ci,że Cie kocham. Tak się cieszę.
-Dobrze uważaj na siebie i powiedz Leonowi żeby uważał na drodze. Ja musze spotkać się z rodzicami Marry i Brodwey'a
-Do zobaczenia.

-Masz uważać na drodze polecenie od Taty- spojrzałam na Leona i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Wiem wiozę największy skarb jego i jednocześnie mój.I jak z tatą martwił się ?
-Nie bo o dziwo wszytko wiedział mój Ty Romeo i jakim cudem on się zgodził na to nie wiem .
-Kochanie dla Ciebie wszytko -spojrzał na mnie i puścił mi oczko.
-Tata powiedział,że mogą zamieszkać w domku dla gości. A i żebyś nie był zazdrosny i nie miał jakiś podejrzeń...
-Viola co się znowu stało-jego głos spoważniał.
-Spokojnie, przyjechał do mnie mój kuzyn Federico i będzie chodził z nami do klasy.
-I czemu mam być zazdrosny?
-Bo gdybyś przypuśćmy zobaczył mnie z nim przytulających sie to nie wiadomo co byś sobie pomyślał...
-Masz rację dobrze,że mi to mówisz. Kocham Cię.-w pewnym momencie zjechaliśmy na pobocze.
-Leon coś się sta...-Nie dokończyłam bo on odpiął pasy i zaczął mnie całować. Bardzo namiętnie swoją drogą. Gdy się w końcu oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam na niego pytająco.
-No co dbam o bezpieczeństwo swojej dziewczyny co wolałabyś abym prowadził i jednocześnie Ci e całował hmmm......
-Chodź tu-i przyciągnęłam go z powrotem do siebie. Nie wiem co mną kierowało, może długa rozłąka. Tęsknota za jego ustami pocałunkami nie wiem ...dobra przed chwilą się całowaliśmy,ale mi było mało.
-W takim tempie to my do Twojego domu nie zajedziemy.Ale mi się to tempo podoba -Uśmiechnął się łobuzersko zapiął pasy i zapalił silnik.


Buenos Aires

Maxi
-Nata daj spokój proszę musimy się o takie głupoty kłócić?
-Głupoty, zapomnieć o rocznicy to głupota czyli te 4 miesiące to głupota ja też jestem głupotą. Dobra rozumiem.
-Natalia kochanie nie jesteś żadną głupotą.
-Maxi! Jak mogłeś zapomnieć? Gdzie się podział ten Maxi,który o każdym naszym święcie pamiętał. Gdzie się podziało nasze uczucie sprzed tych 4 miesięcy, kiedy każda chwila była niepowtarzalna, kiedy każdą minutą ze sobą spędzoną delektowaliśmy się. Gdzie.....??-po jej policzku zaczęły spływać mimowolnie łzy.
-Tu jestem. I zawsze będę.-spojrzałem w jej zapłakane oczy.
-Jesteś ale nie tym w którym się zakochałam. Zobacz Viola i Leon nie mieli łatwo zawsze pod górkę. Leon wziął sprawę w swoje ręce i ją "porwał" aby ją odzyskać. Teraz na pewno wracają szczęśliwi razem mimo wszystko. A my pomimo,że nam nikt nie przeszkadzał zatraciliśmy się , nie walczymy o swoje uczucia o nasz związek.
-Natalia proszę ja Cię kocham i nigdy nie pozwolę Ci odejść. Zmienię się ...
-Ja też Cie kocham,ale muszę to wszytko przemyśleć czy MY mamy jakiś w ogóle sens.
-Nati....-Odeszła . Ty idioto wolisz z kumplami mecz oglądać niz dziewczynie rocznicową kolację zrobić.


German 
Skoro mojej Violi tak zależy na znajomych czas przystąpić do działania.
-Zajmę się nimi. Posiłki będą jadać u nas w domu. A mieszkać obok w domku dla gości. I od razu uprzedzę Twoje pytanie Filipie nie będzie to dla mnie kłopot. To jak ??
-Przekonałeś mnie oni zostają.
-Tato jesteś wielki -nagle na dół zbiegli bliźniaki .-Dziękujemy Panie Castillo.

Violetta
Dostałam esa od Brodway'a
"Zostajemy, I będziemy sąsiadami"
Od razu pokazałam SMS Leonowi,który się automatycznie uśmiechną.
Podjechaliśmy pod mój dom, a tam mój humor od razu prysł jak bańka mydlana....


*****
Prosze jest. Chodź moja wena mnie dobija....szwankuje jak nigdy ten rozdział ni należy do ciekawych....
Jeśli macie jakieś pomysły to czekam.
Co do LBA jestem w trakcie, bo trochę tego mam.
Pozdrawiam;)
Miłej lektury ;*

środa, 7 sierpnia 2013

Versatile Blogger Award

  Zostałam nominowana do   Versatile Blogger Award przez
  •   Weronika Tomaszewska,
  •  MartuLLa
  • ,Wiolę,
  •  Maddy Parks,
  • TheVilu<3//TheTini<3,
  • Pyśkę
  • ,Ewcialin
  • ,Pati ;3
  • ,Ciasteczko ;pp,
  • AngelikaOlimpia
  • ,Majalissę
  • ,livicię6058,
  • Natalię Małecką
  • ,Julię K. 
  •  Lolaa

DZIĘKUJĘ!!


Muszę:
1  .Podziękować nominującemu blogowi
2. Umieścić nagrodę na swoim blogu
3 .Ujawnić 7 faktów o sobie.
4. Nominować 10 blogów które na to zasługują
5 .Poinformować o tym autorów.
O mnie:
  1. Jestem blondynką
  2. W maju 2014r. piszę maturę
  3. Mam dwóch młodszych braci
  4. Lubię czytać książki Nikolasa Sparks'a
  5. Lubię chodzić po górach;d
  6. Ulubiony kolor to fioletowy
  7. Nie lubię myć podłóg ;/
Nominacje:
http://tylkoleonetta.blogspot.com
 http://leonetta-my-story.blogspot.com
http://mystoryaboutleonetta.blogspot.com
http://ksiazko-film.blogspot.com
http://violetta-mojahistoryjka.blogspot.com/
http://opowiadanie-leonetta-forever.blogspot.com
http://leon-i-violetta.blogspot.com/
http://violetta-i-leon-forever.blogspot.com
http://leoniviluopowiadania.blogspot.com
http://maxi-nati.blogspot.com/

Dzięki;)

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 38

 Domek w górach 

Violetta
Jest już niedziela jak ten czas szybko leci. Nie dawno był czwartek...moje niby porwanie. Burza...alkohol...zdjęcia...Emma no i Leon Verdas. Nie myślałam,że ten weekend będzie aż taki hmmm...jak to powiedzieć owocny...nie nie może zaskakujący tak to zdecydowanie pasuje. Czas wracać choć szczerze zostałabym tutaj. Jestem z Leonem i nic więcej mi nie potrzeba nawet zasięgu w telefonie albo WiFi. Wystarczy mi on i to,że mnie kocha a ja kocham jego.
Leon starał się przez ostanie dni. Teraz moja kolej, śpioch jeszcze śpi więc przygotuje śniadanie. Ta tylko znajdź tu cokolwiek. Podeszłam do lodówki i o dziwo coś tam było. To zrobimy tak tosty z serem i szynką, sałatkę owocową hmmm i może jeszcze twarożek ze szczypiorkiem. Jeszcze zaparzę kawę i wycisnę sok z pomarańczy. Zajęło mi to ok 45 minut. Musiałam pamiętać,żeby nie dodawać truskawek bo wtedy może być ciężko. Zatem sałatka była z winogron, brzoskwiń, bananów i jabłek. Bo tylko takie owoce znalazłam w lodówce i to jeszcze śladowe ilości. Podałam do stołu wiem,że powinnam mu to zanieść do łóżka,ale po pierwsze bd w pidżamie a po drugie jeszcze jakiś piorun walnie albo coś nie no żartuję na pewno by to wyglądało lepiej ale troszkę tego za dużo a w tej dość sporej kuchni nie znalazłam wystarczająco dużej tacy. O słyszę,że chyba mój książę wstał i zapomniał koszulki, trudno jakoś to przeżyję bo ja sama od kilku dni nie mam kompletnego stroju,tylko koszule Leona, których może mu z pewnością zabraknąć, więc się mu nie dziwię,że oszczędza.
-Dzień dobry -powiedział do mnie zaspanym głosem i udał sie do kuchni nawet nie zwracając uwagi na mój wysiłek i nawet buziaka na przywitanie nie bawię się tak.
-Dzień dobry Leonie-powiedziałam naburmuszonym głosem. A ten nic wczoraj się pogodziliśmy a ten zero uczucia. A od razu jak wstał skierował się do lodówki i pił mleko prostu z kartonu. O nie tak to ja się nie bawię wstaję godzinę wcześniej przygotowuję mu śniadanie no na pewno nie takie jak Olga ale starałam się a on woli mleko. No szlak mnie trafi.
-Życzę smacznego!!-nie wytrzymałam i wbiegałam głośno po schodach i trzasnęłam z całej siły drzwiami .

Leon
Co się stało?? Chwila lodówka jakoś opustoszała i chwila ...skierowałem się do jadalni a tam nakryty stół do śniadania i samo śniadanie na nim ups...dobra to jedno moje przewinienie,że nie dostrzegłem tego jak się napracowała. I nie przywitałem się z nią cholera czemu ja rano taki nie przytomny jestem. Ma sie o co wkurzać.
-Violu kochanie przepraszam -krzyczałem biegnąc po schodach.-Violu Kocham Cię i przepraszam,że nie zauważyłem Twojego wysiłku od razu . Jestem draniem, który kocha Cię nad życie i nie zasługuje na to abyś Ty go kochała.-Ta nawet doba nie minęła od pogodzenia a ja już namieszałem, normalnie genialny jestem. Po chwili otwarły sie drzwi a z nich wyszła Viola w mojej pastelowej różowej koszuli z białym kołnierzykiem i włosami spiętymi w kok.
-Violu przepraszam za to przed chwilą- ja tylko przepraszać umię co ze mnie za facet.-Wybaczysz mi proszę- spojrzałem na nią miną zbitego psa.
-Leon napracowałam się a Ty schodzisz na dół ziewając nawet buziaka na przywitanie tylko oschłe dzień dobry i kierunek lodówka a ja się namęczyłam,żeby Ci smakowało.  I myślisz,że paradowanie bez koszulki sorry w pidżamie naprawi Twój błąd..

Violetta
Są jakieś plusy,że mój książę zapomniał koszulki. Jego klatka piersiowa mnnn...bądź twarda.

Leon
-Przepraszam, już się to więcej  nie powtórzy obiecuję. Już nigdy nie będziesz miała najmniejszego powodu się na mnie złościć.
-Wybaczam Ci, masz szczęście,że jestem głodna i też chcę zjeść. Ale będziesz musiał mi to zrekompensować...
-Co tylko chcesz królowo.-wziąłem ją niespodziewanie na ręce, zniosłem ją na dół i zjedliśmy śniadanie, które było wyśmienite. -Ja zmywam
-No ja myślę. Ja zrobię jakiś prowiant na drogę, przebiorę się i możemy jechać.
-Już? Musimy zostańmy tutaj .
-Leon wrócimy chyba tutaj...nie marudź tylko zmywaj-do głowy przyszedł mi szatański pomysł.-A masz -i ochlapałem Violkę wodą tak, że była lekko mokra z przodu co i tak to moja koszula.
-Osz Ty! Pożałujesz tego.-ta jasne tylko ja nie mam koszulki .
-Ta kochanie już się boję.-ochlapałem ją mocniej tak,że przód mojej koszuli był cały mokry.
-No nie !-Byłem zbyt pewien siebie bo Violka wzięła zimną wodę i polała mnie kiedy byłem odwrócony.
-Viola ta woda jest zimna!! Za co ?
-Ja jestem całą mokra a Tobie jest zimno jakaś sprawiedliwość musi być.
O nie tak tego nie odpuszczę. Spojrzałem na nią mściwym wzrokiem i ruszyłem w jej stronę. biegałem za nią po całym domu. Skierowała się na górę co nie było na jej korzyść. Zapędziłem ją do łazienki i już mi nie ucieknie. Złapałem ją tali i wziąłem na ręce, resztkami sił zatkałem wannę, odkręciłem kran a ile się musiałem przy tym namęczyć. I wrzuciłem Violę do wody teraz była cała dosłownie mokra.Ale coś nie poszło po mojej myśli bo Viola pociągnęła mnie za sobą jednym prostym ruchem  pocałowała mnie i razem wylądowaliśmy w tej wannie.

Po godzinie byliśmy już susi i gotowi do drogi. Gdy wyjechaliśmy z gór wrócił zasięg i przychodziły SMS jedne miłe ale jeden zmartwił Violkę.

Violetta
Dostałam dziwnego SMS :
"I tak Cię dostanę i Twój rycerzyk Cię nie obroni""


***
To Tyle wiem,że długo mnie nie było ale byłam pieszo w Częstochowie. Nominacje dodam w najbliższym czasie. Pozdrawiam i przepraszam,ze tak długo nie było rozdziału. Ten też nie jest najlepszy i wgl  coś mam z weną.
Buziaki;*

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 37

Violetta
Trudno było mi się oderwać od Leona...cholera jak on doskonale całuje a jeszcze po takim okresie rozłąki wręcz ....Violka spokój czas sobie to jeszcze raz na TRZEŹWO wyjaśnić.
Oderwałam się od niego i spojrzałam mu głęboko w oczy i pomyśleć,że mogłam to stracić. To wszystko co trzymało mnie przy życiu. Teraz wiedziałam,że właśnie Leon Verdas jest tym jedynym, wyśnionym ...jest moim rycerzem na białym koniu. Wiem jedno to z nim chcę spędzić resztę moich dni.
-Viola ja jestem...ja przepraszam... nie wiem skąd się ona tu wzięła.
-Leon ciii musimy porozmawiać o nas ...-jak to brzmi o nas przecież ostatnio zabiłabym,jeśli ktos by nas tak znów nazwał.-Musimy sobie wzajemnie ufać i żadna Emma ani inna osoba nie zniszczy tego.
-Violu ja Ci ufam i to bardzo. Masz rację nikt nie będzie niszczył tego co nas łączy.


Buenos Aires

Camila 
-Ludmi masz kontakt z Violką I Leonem od czwartku ich nie widziałam?
-Nie mam a co się stało ej co to za mina ? Coś z Brodwayem ?
Kiwnęłam tylko głową twierdząco i momentalnie się rozpłakałam.
-Ej maleńka co jest? No już nie płacz ciiiii....już spokojnie co się stało?
-Pokłóciliśmy się ...-wymamrotałam drżacym głosem.
-O co ?
-No bo jego tata dostał posadę w Anglii i mają wyjechać. Brodway razem z rodziną mają wyjechać. Brodway nie chce jechać ale ja mu powiedziałam,że ma jechać z rodziną a mną się niech nie przejmuje znajdzie sobie tam inną może łądniejszą i w ogóle. I on się wtedy zdenerwował i wybuchła awantura .
-Dziwisz mu się bo ja nie. Patrz Państwo Verdas też pracuję za granicą i Leon tu mieszka w prawdzie nie sam bo z ciotką swojej matki ale ma opiekę. Ale mieszka bez rodziców i daję sobie radę.
-A z kim miałby Brodway mieszkać no dobra jest pełnoletni i decyduje sam o sobie. A co z jego siostrą bliźniaczką hmmm...są bardzo do siebie przywiązani.
-CAMILO TORES!!!Do jasnej anielki nie doszukuj się nowych problemów. Te Twoje doszukiwanie się dziury w całym wygląda jakbyś chciała się pozybyć Brodway'a ....
-Nie po prostu nie chcę stać mu na drodze do lepszego życia za bardzo go kocham.
-Ty tępa pało leć i mu to powiedz a jak go zatrzymać wiem już zamieszka u Leona on i tak ma duży dom. Jego teraz  nie ma bo ratuję ale raczej próbuje uratować to co zepsuł.
-A podobno nie masz z nim kontaktu?! A czy się zgodzi...
-Zgodzi wkońcu jestem Ludmiła a jak ja się za coś biorę to doprowadzam to do skutku. No nie mam tylko domyślam się gdzie są. Przyszli Państwo Verdas.
-Aż wybiegasz w przyszłość. Mamy dopiero 18 lat.
-Wiem ale chciałabym aby nasi obecni chłopacy byli już tymi jednymi....
-Piękne marzenia...dobra ja się idę ogarnąć i przeproszę Broway'a. A jeszcze jedno Emma wyjechała z miasta mówiła cos o górach...
- O nie tylko nie góry....

***
Mordujcie, bijcie róbcie ze mną co chcecie. Jestem do kitu, jestem beznadziejna po co ja się w ogóle urodziałam.
Rozdział moim zdaniem to dziadostwo, szmira do czytania się nie nadaje.
Nominację dodam w innym poście. Trzy godziny mi brakło.
PRZEPRASZAMx100000000
Ta ja tylko przepraszać umiem a słowa dotrzymać to już nie i po co ja na tym świecie ....totalne dno ze mnie.

wtorek, 23 lipca 2013

Przeprosiny+ kilka sprostowań

No tak od czego by tu zacząć to może od początku, czyli od przeproszenia Was moich wiernych czytelników należy się to Wam. Byłam na rekolekcjach i wróciłam równy tydzień temu w wtorek. Chciałam dodać rozdział w zeszłym tygodniu ale wiele nie przewidzianych rzeczy mi w tym przeszkodziło. W tym tygodniu a tak ściślej w niedzielę mój komputer odmówił posłuszeństwa  nie chce się włączyć na pewno od razu nasuwa się WAM  pytanie jakim cudem zamieściłam tego posta otóż mój młodszy brat ma komputer ale stary i co chwilę sie wyłącza i takie tam jutro mój komputer być może choć nie jestem pewna zostanie przywrócony do życia. Modlę się aby nic nie zostało z niego usunięte ponieważ mam tam kilka rozdziału do przodu napisanych. PRZEPRASZAM WAS BARDZO JEST MI WSTYD I W OGÓLE NIE WIEM CO MAM ZROBIĆ ABY TO NAPRAWIĆ WIEM,ŻE NAJLEPSZYM BD ROZDZIAŁ I ON JUŻ WKRÓTCE.

Dziękuję za nominacje w najbliższym czasie postaram się nadrobić wszystkie rozdziały na innych blogach. I oczywiście zrobić nominacje i odpowiedzieć na pytania bo na tym komputerze dłuższe siedzenie łączy sie z tym,że w każdej chwili może sie wyłączyć.

Rozdział bd jeszcze w tym TYGODNIU;)

sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 36

Domek w górach

Violetta
-Przeszkadzasz! -krzyknęliśmy równocześnie.
-Co Ty tu robisz?!-zapytałam z wyrzutem na Emmę a potem na Leona. Pokiwałam tylko przecząco głową i momentalnie zaczęły i spływać łzy do oczu .
-Ja przyjechałam,żeby się upewnić co do Leona ...
-To znaczy?
-To znaczy,że zabierze Cię do domku i będzie prosił Cię o wybaczenie.
-Skąd wiesz?-zapytałam z niedowierzaniem
-Bo mnie też przepraszał dawno temu stary trik.
-Nie może byc prawda....Leon-spojrzałam na niego a po jego twarzy spływały łzy.-Leonie powiedz mi,że ona kłamie i,że nie zbierałeś tu każdej ...
-Chciałbym powiedzieć Ci,że jesteś pierwszą,która tu była ale ni mogę...ale Emma kłamie mówiąc,że zabierałem tu każdą...
-To ile Leon jak możesz a ja Ci wybaczyłam ...
-Violetto proszę...

Emma
Cel osiągnięty. O mały włos a znów trzeba było zaczynać wszytko od nowa. W ostatnim momencie.
Teraz się spakują a ja przed Leonem udam winną i takie tam i się do niego zbliżę.

Leon
-NIE !! Violu proszę- kierowała się w stronę pokoju. Ty pajacu o nie chwila tak tego nie zostawię ta już mi dość krwi napsuła.
-Emma!!
-Leon spokojnie
-Jak mam być spokojny kiedy od Twojego przyjazdu niszczysz mi życie!!
-Ja Ci je niszcze??
-No nie Leonardo Di Caprio
-Możliwe...
-Emma do jasnej cholery !! Co Ty za bajki opowiadasz Violi....
-Prawdę...
-Jasne Emma skończ niszczyć mi mój związek bo i tak mnie nie odzyskasz miałaś swoją szansę trudno. Kocham Violettę Castillo i to z nią chcę spędzić resztę swojego życia a nie z Tobą rozumiesz??!!!
-Ale Leon ...
-Nie Emma, nie kocham Cię, kocham Viole i nie uda Ci się nas rozdzielić Twoje sztuczki są na marne zniknij z mojego Życia i z Violi . Daj nam byc razem szczęśliwymi.

Violetta
Jaka ja byłam głupia,że dałam mu się omamić.
Koniec. Pakuję się i nie chcę go widzieć i tej lafiryndy tez. Chwila Castillo odpuścisz tej małpie...teraz ma satysfakcję,że rozdzieliła was. Dasz jej wygrać. Nie Violka walcz o waszą miłość udowodnij tej debilce,że tylko Ty potrafisz uszczęśliwiać Leona.
Zbiegłam na dół po schodach tak durna siksa tu jeszcze była. Leon jej tłumaczył,że nic dla niego nie znaczy,ale do niej jak grochem o ścianę.Podbiegłam do Leona odwróciłam go w swoją stronę, spojrzałam mu w oczy i powiedziałam po cichu
-Przepraszam
-Nie masz za co to j...-przerwałam mu gorącym pełnym namiętności pocałunkiem. A ta stała i przyglądała sie ze złością na nas. Po chwili się oderwałam co było trudne. Podeszłam do tej idiotki.
-Powiem Ci tak jeśli sądzisz,że uda Ci się nas rozdzielić to,źle myślisz sorry ale ja tak łatwo sie nie poddam i będę walczyć o Leona kapujesz a teraz proszę uprzejmie wyjdź !!!
-Castillo Ty lepiej uważaj bo jeszcze pożałujesz .
-Czego? Mam się Ciebie bać nie no Leon trzymaj mnie bo nie wytrzymam!! Nie rób się śmieszna!!
Leon stanął za mną  i złapał mnie w pasie.
-Pfff weź się uspokój bo i tak nie wygrasz.
Wyswobodziłam się z obięcia Leona i podeszłam do tej siksy...już chciałam jej przywalić ale zrozumiałam,że po co będę sobie brudziła ręce. Wzięłam ją za fraki i wywaliłam,ją za drzwi.
-Nie wiem  widziałem,że tak potrafisz..
-Jesli walcze o coś co jest dla mnie najważniejsze a Ty jesteś to uruchamia się we mnie instynkt.
-To znaczy...
Podeszłam do niego...pogłaskałam go po policzku spojrzałam głęboko w oczy, poczułam jego dotyk na moich biodrach i pocałowałam go ....

***
To tyle, może nie jest taki długi ale krótki tez nie jest.
To tak nie będzie mnie przez dwa tygodnie ale spokojnie wszystkie pomysły będę notowała. Już za Wami tęsknię. Życzę miłej lektury i do zobaczenia za dwa tygodnie;***


wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 35

Violetta
-Leonie wybaczę Ci ostatni raz...
-Violu dziękuję zrobię wszystko abyś była szczęśliwa

Leon
Udało mi się. Już nigdy nie pozwolę jej cierpieć przez mnie.

Violetta
Jest przy mnie, stara się o mnie,dba o mnie. Wtuliłam się mocno w jego ramiona nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Rano obudziłam się troszkę zdezorientowana. Raz czemu ja leżę w salonie, dwa cholernie boli mnie głowa i trzy nic nie pamiętam z wczorajszego wieczoru, tzn. nic co było po pokazie zdjęć mam urywki. Ale chwila burzy nie było więc co ja do cholery robię w jego ramionach nie żeby mi było źle ale wychodzi na to,że wybaczyłam mu. Ałaa moja głowa koniec z piciem alkoholu, Leoś juz się uodpornił.

Leon:
-Hej kochanie już nie śpisz?-wstałem z uśmiechem na ustach i cmoknąłem Violkę w usta. Jej mina wyglądała jakbym popełnił największą zbrodnię całując ją.
-Leon co Ty do jasnej anielki robisz?!
Co jest ? Ona nie wie,że mi wybaczyła jakieś 7h temu....
-Witam się z moją dziewczyną
-Chyba byłą.
-Chwila...moment daj mi to ogarnąć. Ty nic nie pamiętasz nic null zero?
-Kolacja, zdjęcia wino...ała kac
-Twojego strachu,wątpliwości ...
-Dalej je mam a co się wydarzyło wczoraj jeszcze?
-Nie. Widzę,że to nie ma sensu, skoro nie pamiętasz późniejszych wydarzeń to...
Cholera jak to trudno wypowiedzieć.
-To?
-To lepiej do siebie nie wracajmy...
-Leon chwila moment teraz ja nie ogarniam, najpierw tak się strasz a potem się poddajesz bo ja mam urwany film.
-Może nie wiem sam...
Wstałem i się odwróciłem w stronę schodów juz byłem na pierwszym stopniu.
-Jakoś zbyt szybko się poddajesz, skoro juz Ci wybaczyłam to jakoś łatwo odpuszczasz, wczoraj jakoś walczyłeś do ostatniego argumentu.
Zawróciłem i spojrzałem na nia miną w stylu Że co?
-Chwila powtórz bo juz zgłupiałem nie no moment ....
-No ogarnołeś?
-Nie poddałem się tylko bark mi już siły...
-Tobie?
-Mi, ile razy mam Ci udowadniać,że Cie kocham!
-Nie krzycz głowa mnie boli.
-Wiesz co idę się spakować, dziś Cie odwiozę.
-Jak tam, chcesz.
Poszedłem na górę. Nagle sobie uświadomiłem co teraz się stało. Czemu sie poddaję. Nie no bez takich. Przecież mi wybaczyła a to,że ona tego nie pamięta to nie mój problem.
Szybkim tempem zbiegłem na dół.

Violetta
Ogarnij się kobieto. Przypomnij sobie coś. Chwila....o cholera ups..;/ Spojrzałam na blat w głąb salonu a tam stał Leon, stał i przyglądał mi się jakbym popełniła jakąś zbrodnię, on nie wie jaką mam słabą głowę. Ale chwila co on robi. 
-Może to odświeży Ci pamięć- podszedł i mnie najzwyczajniej w życiu pocałował. Ale JAK to już się nie wypowiem, inaczej niz kiedyś. Z jednej strony tak brutalnie z drugiej zas delikatnie ale znów tak namiętnie i podniecająco,że aż mnie ciarki przeszły po całym ciele. To nie był zwyczajny pocałunek nie wiem jak go opisać...już wiem to był to pocałunek nie z tej ziemi. Violetta oderwij się od niego....nie ja nie chce ja chce tak już zawsze.
-Już sobie przypomniałaś ?
-Ale co ...-zażartowałam
-Violetta wiesz,że mi nie do śmiechu.
-Leon mi też nie .
-Violetta wybaczysz mi bo juz na serio brakuje mi pomysłow
-Na co? A jeśli nie wybacze?
-To wszystko na nic. Nawet Twój strach przed cierpieniem, wszystko...-Leon odwrócił się. A do mnie zaczęło trafiać wszytko ze wczoraj . Ty idiotko wybaczyłaś mu!
-Leon zaczekaj.
-Na co na to,że powiesz mi,że to koniec.
-Nie na to...,że Cię kocham.
Nagle do domku weszła Emma.
-A ona co tu robi?!
-Cześć wam , nie przeszkadzam .
-Przeszkadzasz!!!


****
PRZEPRASZAM x100
Mam taki zapieprz,że to się w głowie nie mieści. Mam takie zaległości i moim blogu i u was ale obiecuję nadrobię. W niedzielę wyjeżdżam do Brennej Leśnicy na dwa tygodnie więc dodam w piątek bardzo dłuuuugi rozdział. A i nie rozdzielę ich na długo na jakieś 15 min najwyżej .
Pozdrawiam, i czas nadrobić lekturę.
Miłej lektury ;*

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 34

Domek w górach:

Leon
-No powiedz jak to jest kiedy osoba którą kochasz rani Cię?
Jestem kretynem ...co ja sobie myślałem ?
-Nie wiem bo tą osobą która rani jestem ja....
-No właśnie...a jeśli tą osobę się kocha i ona Cię rani to trudno jest później wybaczyć...
Przerwałem jej bałem się słow jakie za chwile wypowie.
-Ale Violu proszę...-złapałem ja za ręce i spojrzałem w oczy.
-Nie Leon daj mi skończyć...wiesz jak trudno wybaczyć bo gdzieś tam w środku czuje się strach,że znów się zapłacze i będzie się cierpieć przez tą osobę.-po moich policzkach spływały łzy jej słowa brzmiały jak wyrok. Po jej twarzy spływały też łzy, z trudem mówiła. Wyrwała swoje ręce z moich ...to koniec wszytko zniszczyłem juz jej nie odzyskam ....
-Daj nam szansę...
-Leonie nie przerywaj mi, właśnie ja takich strach mam w sobie,że pomimo iż Ci wybaczę znów będę przez Ciebie płakała,cierpiała Leonie ja ledwo co wydostałam się z otchłani rozpaczy po ostatnim a to było bolesne słyszeć od swojego chłopaka,że to przeze mnie pijesz i że nie wiesz czy mnie kochasz a potem widzieć zdjęcie na którym miłość twojego życia całuje się ze swoją byłą. Wiesz jaki to ból, moje serce wtedy krwawiło. Pozbierałam się, choć trudno żyć z dala od Ciebie starłam się. A potem to na poczatku byłam zła,ze znów muszę to przechodzić od nowa...a teraz sama nie wiem- po jej twarzy spływało co raz to więcej łez.-Boję się Ci wybaczyć jednocześnie pragnę być znów z Tobą a jednocześnie cała w środku drżę ze strachu,że znów będę cierpieć..
-Violu zrobię wszytko abyś nigdy nie musiała cierpieć z mojej winy...
-Leonie proszę...ja już nie mam siły walczyć z każdym o nasze szczęście jestem już tym zmęczona....Jeśli nam nie jest pisane, może ...Leonie ja Cię Kocham ale zawsze pojawia się ktoś kto chce nas rozdzielić czy ma to sens a jeśli am to jaki...
Widziałem czyli to wszytko na nic. Koniec.
-Leonie ja nie przeżyję kolejnej rozłąki kolejnego bólu...
-Violu proszę-przysunąłem się do niej  uniosłem jej podbródek i spojrzałem w jej zapłakane oczy. Nie mogę się poddać.
-Leonie proszę Cię nie utrudraniaj.
-Violetto ja tak łatwo się nie poddam zrobię wszytko abyśmy byli szczęśliwi, będę walczył za nas oboje o nasz związek. Sprzeciwię się każdemu,który będzie chciał nas rozdzielić. Zrobię wszystko, porwę Cię zamknę w pokoju i będę błagał Cię o wybaczenie.Violetto Castillo Kocham Cie jesteś najpiękniejsza i najwspanialszą osobą jaką spotkałem w swoim marnym życiu dzięki Tobie mam po co żyć, jesteś moim napędem do życia, moim życiem które bez Ciebie nie ma sensu, jesteś wszystkim co chcę o czym marze. Proszę daj nam jeszcze jedna szansę a obiecuję,że nigdy nie będziesz musiała przez mnie cierpieć.
-Leonie a jaką mam gwarancję-przybliżyłem się do niej dzieliły nas milimetry.
-Taką-pocałowałem ją bardzo mi brakowało jej ust , brakowało mi jej pocałunków, brakowało mi jej.
-Leonie proszę ...to jest trudne boję się Ci wybaczyć. Nic już nie będzie takie jak dawniej .
-To ja Cię proszę łączy nas cos pięknego daj temu szansę.

Violetta
Co ja mam zrobić wybaczyć a jeśli znów ...boję się tego kolejnego zranienia nie zniosę.
-Leonie ostatni raz jeśli znów mnie zranisz, to już tego nie zniosę i stracisz mnie na zawsze. Kocham Cię.


***
Macie ten wasz upragniony rozdział. Życie mi miłe więc ich pogodziłam a chciałam jeszcze troszkę namieszać ale nacieszcie się tym,że są razem....
Miłej lektury;*
Pozdrowienia <3

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 33

Domek w górach:

Violetta:
Poszłam dalej w głąb salonu który cały był w płatkach i w świecach. W tle grała Melodia, którą dobrze znałam. Nagle moim oczom ukazał się Leon w marynarce i granatowej koszuli,który trzymał w dłoniach bukiet czerwonych róż. Podszedł do mnie i mi je wręczył po czym zapytał:
-Uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną?-ja pokiwałam głową twierdząco, nie mogąc wydusić z siebie głosu. Zaczęliśmy tańczyć. Poczułam się jak Lady Marion, o którą się stara i robi wszytko aby szczęśliwa Robin Hood i jeszcze ta melodia. Zatopiłam się w jego ramionach.
Po chwili szepnął mi do ucha:
-Tak jak w piosence zrobię wszystko...dla Ciebie.
-Wiem.
Odsunął się ode mnie. Popatrzył mi w oczy i zaprowadził mnie do jadalni. A tam stół pięknie zastawiony. Świece. Odsunął mi krzesło , nalał wina. Usiadł na przeciw mnie, podał i sałatkę grecką i podał mi kurczaka którego sam upiekł. Na deser był mus czekoladowy z wiśniami . Wszytko idealnie. Całą kolacje milczeliśmy. Bałam się,że cała ta bajka zaraz pryśnie jak bańka mydlana,że przyjdzie Emma albo Tomas i wszytko znów się zacznie obwinianie, rozpacz, smutek, płacz a tego nie chcę znów ....

Leon:
Na razie idzie dobrze. Kurczak nie przypalił się. Ale Verdas działaj, myślisz,że zrobisz jej kolację, puścisz romantyczną piosenkę, dasz bukiet róż, ułożysz serce z zdjęć a nich wyświetlisz jedno wasze wspólne zdjęcie i Ci wybaczy to się grubo mylisz. To Moja ostatnia szansa jutro sobota potem niedziela i czas wracać i jednym moim marzeniem jest wrócić z nią jako para a nie...nawet tak nie myśl. Jaka ona piękna w blasku świec. Dobra czas dalej działać.

Violetta
Po kolacji Leon zabrał mnie do salonu. Gdzie na projektorze, oczywiście miał drugi bo na ścianie obok dalej było wyświetlone nasze zdjęcie. Ale wracając do projektora wyświetlał nasze zdjęcia,przy każdym dopowiadając co wtedy było kto je robił co czuł....
-Pamiętasz to?-wskazałem na zdjęcie na którym przytulałam się do Leona.-Było to ja wróciłem do Studio. Czułem wtedy,że wszytko co najlepsze mam w swoich ramionach. A to zdjęcie zrobiła nam Ludmi. Pamiętasz? -zapytał mnie ponownie a ja kiwnęłam   twierdząco głową. Przełączył na kolejne zdjęcie a po moich policzkach zaczęły spływać mimo wolnie łzy i jeszcze ta piosenka

 -A to pamiętasz? Wtedy nie byliśmy razem ale już wtedy wiedziałem,że jesteśmy sobie pisani. Wybiegłaś wtedy zapłakana z sali śpiewu wprost w moje ramiona. Wtedy Cami robiła jakieś zdjęcia i później mi je dała. Wiem,że wtedy pokłóciłaś się z Angie.
-Nie mylisz się -powiedziałam z trudem powstrzymując łzy.

                                                       
 -A to nasza 18 bo urodziliśmy się dzień po dniu. Więc postanowiliśmy zrobić razem. Byłem w Ciebie zapatrzony i bałem się powiedzieć co czuję. A onieśmielałaś mnie swoją urodą.
-Ja też się bałam....-wydukałam a nawet nie wiem po co ?

 -A tu...-przerwałam mu
-A tu pocieszałeś  mnie i uświadamiałeś mnie w wyborze. Było to przed wakacjami. To zdjęcie zrobił Braco. Byłam wtedy w rozterce tak jak teraz...
 -A to nasze początki....Pamiętasz upadł Ci pamiętnik, już wtedy się zakochałem . -Gdy to powiedział zarumieniłam się, odpowiedziałam tylko-Tak.
 -Te creo ...-jego głos zadrżał-nigdy tego nie zapomnę jak śpiewałaś mi to prosto w oczy. Czułem jak moje serce skacze z radości, z miłości. 
 -Wpadłaś wtedy na mnie, a ja poczułem się wtedy największym szczęściarzem,że to na mnie wpadłaś, przez to co się stało wtedy na scenie dano nam główne role zakochanych.

 -A to -uśmiechnął się-A tu byłaś już moja i tylko moja a mina Georgia gdy nas zobaczył był bezcenna.

Zdjęcia się skończyły. A jego wzrok spoczął na mnie.
-Leon....
-Wiem to trudne , może wina i porozmawiajmy.
-Leon ale ja....tak poproszę.
Siedzieliśmy na podłodze oparci o siedzenie kanapy przy płomieniach kominka. Nie chciałam przerywać tego,ale chyba nam wino uderzyło do głowy przynajmniej mnie.
-Leon wiesz jak to boli kiedy najbliższa osoba zdradza Cię?!

Leon
Alkohol chyba nam uderzył do głowy. Moja mina była bezcenna a moje serce zaczęło bic szybciej. Czyli to wszytko koniec, ona mi nie wybaczy. Wszytko na nic...
-Leon jak to jest kiedy Ty tą osobę kochasz a o ona Cię rani wytłumacz mi to ....


***
Macie ten rozdział nie wiem jak wyszedł. Musiałam go napisać bo życie jeszcze mi miłe. Nie no żartuje pisanie dla was to czysta przyjemność i tymi komentarzami napędzacie mnie do pisania.
Miłej lektury:*
Pozdrawiam<3


sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 32

Buenos Aires

Camila
Ciekawe co ten Leoś wymyślił. Ta Violetta to ma szczęście w nie szczęściu, zdradził ją, a potem jak prawdziwy romantyk zabiera ją w góry i walczy o nią ..Ahhhh prawdziwy fajter i Romeo w jednym.

Tymczasem

 <piosenka>

Violetta


Śniadanie zjedliśmy w ciszy w ciszy, która nas obydwoje krępowała jakbyśmy się nie znali jakby nigdy nas nic nie łączyło...
Poszłam do swojego pokoju jeśli tak można go nazwać .
Usiadłam przy oknie i patrzyłam na spływające krople deszczu po szybie...wraz z kroplami deszczu spływały moje łzy...Ostatnio za dużo płaczę...płaczę przez niego...Dlaczego on mi to zrobił-rozpaczałam w głowie a moje serce krwawiło...z powodu niego...z powodu braku niego. Braku jego obecności przy mnie w każdym momencie, braku  jego oczu, uśmiechu, jego ramion, jego ust...jego czułego dotyku. Mam mu dać szansę, a jeśli tak ma być...może nie jest nam pisane być razem? Do wieczora daleko muszę to wszytko przemyśleć....

Leon:
Cisza ta nie zręczna cisza...Kocham ją...Kocham Violę...a jeśli to tylko było pod wpływem emocji poczuciu się bezpieczniej. Dziś piątek zostały mi dwa dni ...Muszę się postarać bo inaczej ją stracę nie odwracalnie.
Spojrzałem przez okno...padało. Podszedłem do niego i oparłem się zgiętą ręką tak że moje czoło było położone na nadgarstku.
Moje myśli biły się w głowie co robić, jak ją odzyskać?
Podszedłem do fortepianu i zacząłem grać " Podemos" ale nie śpiewałem, mój głos...nie potrafiłem wydobyć z siebie głosu, najdrobniejszego dźwięku. Po moich policzkach spływały łzy,wprost na klawisze. Verdas Ty idioto tym graniem jej nie odzyskasz ....


Violetta
Usłyszałam dobrze znaną mi melodię. Zeszłam na dół. Leon ,fortepian jak dobrze znany mi obrazek jak bardzo kochany przeze mnie widok. Już chciałam wykonać nasz utwór,gdy nagle zrozumiałam,że to przez niego płaczę, przez niego nie śpię, przez niego cierpię. Leon nagle zamkną klapę od klawiszy i spojrzał w moim kierunku w jego oczach nie było światełka, radości jego oczy były ...przepełnione smutkiem a na twarzy na policzkach było widać gdzie dokładnie płyną jego łzy.
-Leon ...
-Violu nie musisz nic mówić ani nic robić. Postąpisz jak będziesz chciała nie pod wpływem emocji. Tylko wiedz jedno Kocham Cię i tylko Cię.  Jesteś byłaś i będziesz kobietą mojego życia. Do zobaczenia wieczorem.
Nawet nie pozwolił mi nic powiedzieć tylko wyszedł a ja wróciłam do pokoju w jeszcze gorszym stanie. W mojej głowie cały czas słyszałam głos Leona :,,Postąpisz jak będziesz chciała"
Tylko jak ja mam postąpić?

Buenos Aires

Ludmiła
-Roberto czy ja się mylę, czy Leon tak jakby porwał Violettę w dodatku zawiózł ją do waszego rodzinnego domku w górach.
-A czemu mnie pytasz mi się mój kuzyn nie spowiada.
-No właśnie Twój kuzyn komu ma się zwierzyć jak nie Tobie hmmm...
-A nawet coś wiem to nie wiem czy powinienem coś zdradzać a poza tym wysłał nam wszystkim esa ,że mamy sie nie martwić.
-No dobrze ale jestem ciekawa co wymyślił. Niby jestem na niego zła za ostatni jego wyskok.
-Powiem Ci że będzie romantycznie i wzruszająco i mam nadzieję,że to da jakiś efekt bo już mam dość słuchania jego użalania się na sobą.
-A ja patrzenia na spuchnięte oczy Violki. Ale Ty mi takiego czegoś nie zrobisz, nie jesteś taki jak Leon.
-Ludmi nawet tak myśl, nie śmiałbym tak Cię skrzywdzić. Kocham Cię i zawsze będę.
-Ja Ciebie też kocham-pocałowaliśmy się, Kocham go. Jest inny niż jego kuzyn on jest z tych lepszych Verdasów.


Domek w górach 

Godzina 20:00

Leon
Teraz albo nigdy. Musi się udać.
Violetta zeszła w mojej białej koszuli, lubię ją oglądać w moich koszulach wygląda w nich zjawiskowo.

Violetta:
Całe schody były posypane płatkami róż. A przy brzegach schodów poukładane podgrzewacze. W salonie było również pełno płatków róż i świec. Na ścianie było ułożone serce z naszych zdjęć a na nie wyświetlone  nasze wspólne zdjęcie.
Pamiętam,kiedy to było. Pamiętam wszytko.
Co robić?


***
PRZEPRASZAM!!Za to,że rozdział tak późno,ale mam zapieprz jakich mało dosłownie. Praca szkoła jzdy kursy oaza masakra totalna. Rozdział jest nie wiem jak wyszedł oceńcie sami bo ja już sama nie wiem.
Pozdrawiam ;*
Miłej lektury<3

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 31

Na początek trochę prywaty.
Przepraszam,że nie dodałam rozdziału wczoraj wiem,że tłumaczenia nic nie dają ale miałam powody przepraszam. W tym tygodniu może będą dwa góra trzy rozdziały nie obiecuję zobaczę jak się wyrobię.
Co do rozdziału ...dziękuję za wszelkie pomysły każdy jest inny a zarazem wyjątkowy. Postanowiłam,że wszystkie te pomysły połączę tzn.z każdego z ich wezmę jakiś epizod, wątek coś na pewno. 
Dziękuję :
  • livicia608
  • Anonimowy 1
  • Anonimowy 2
  • Anonimowy 3
  • Majalissa
szczególnie im bo to wasze pomysły połączę. Nikogo nie pominęłam bo właśnie od tych osób dostałam pomysły. 
Dziękuję również wszystkim komentującym, bez was nie byłoby tego bloga to wy go tworzycie czytając go i napełniając mnie powerem abym napisała kolejne rozdziały. Dobra dosyć tego rozczulania się czas napisać rozdział,który mam nadzieję ,że się spodoba. Miłej lektury;*


Domek w górach


Leon 
Spałem sobie wygodnie w łóżku. Nagle się przebudziłem,chciałem spojrzeć na wyświetlacz telefonu która jest godzina, ale spostrzegłem sie,że śpię z Violką w jednym łóżku jak to możliwe...przecież jakim cudem. Ona jest wtulona we mnie, w sumie mi to pasuję bo budzę się przy kobiecie swojego życia. Ale no ...co oan zrobi jak się obudzi?
O już zaczyna się budzić to się zacznie piekło na ziemi....


Violetta
Jak dobrze mi się spało...i ciepło i bezpiecznie. Jak mi wygonie. Uśmiechęłam się do siebie. Po chwili zorientowałam się,że nie jest tak kolorowo. Rozejrzałam się w koło . Leżałam wtulona w gołą klatę Leona. Wprost niebiańsko....ale nie nie ty, razem ...Może gdyby ...nie ogarnij się Violka on Cię skrzywdził. W prawdzie stara się...ale nie musisz byc stanowcza. Wstałam po cichu tak aby się nie obudził swoją drogą jest taki słodki. Nie musisz być twarda. Już byłam przy drzwiach gdy Leon się obudził...
-Wychodzisz po angielsku?
-Leon...ja...nie ...-Ogarnij się dziewczyno ja wiem żebyś tam najchętniej została ale on Cię zdradził!
-Ładnie to tak wychodzić?
-Leon skończ jakim cudem Ty znalazłeś się w tym łóżku?
-Yyy normalnie..Violu proszę daj nam szansę...
-Leon !! Zapomnijmy o wczorajszych ekcesach...to byłą chwila słabości a to,że spaliśmy w jednym łożku to jest kwestia przypadku..
-Ale Violetta...-wstał do mnie złapał mnie za ramiona i próbował mnie przekonać.-Proszę, daj nam szansę...dziś wieczorem proszę.
-Co dziś wieczorem nie wiem dopiero rano Leon to nie sensu...
Wyszłam a do moich oczu napływały miliony słonych łez. Osunęłam się o ścianę usiadłam na podłodze, naciągnęłam koszulę na kolana. Nadal pachniała jego perfumami....Może powinnam dac mu szansę...nie wiem mam mętlik w głowie....Siedziałam pod ścianą i nie wiedziałam co ze sobą zrobić co mam zrobić z Leonem...


Leon

Wyszła. A ja osunąłem się o ścianę, usiadłem na podłodze. Schowałem twarz w ręce...Zrozumiałem,że ją straciłem,że jeśli ją odzyskam to będzie to cud....Po moich policzkach zaczęły spływać łzy...wyprostowałem się opierając głowę o ścianę....


Violetta

Wyprostowałam się opierając głowę o ścianę...Muszę się wziąć w garść...


Oboje siedzieli w tym samym miejscu pod ścianą. (notka od autorki)



Leon
Verdas nie poddawaj się...walcz o nią. Wstałem i ogarnąłem się zszedłem na dół. Przygotowałem śniadanie, na dworze nadal padało.
Violka po 20 minutach zeszła na dół, tym razem w mojej koszuli w kratę.


Violetta:
Śniadanie zjedliśmy w ciszy ....jednak to była cisza przed burzą...

***
To tyle rozdział taki se, przynajmniej moim zdaniem. Próbuję łączyć wszystkie pomysły nie wiem jak mi to wychodzi sami oceńcie.
Jutro nareszcie nowe odcinki Violetty. Pamiętajcie godz 16.00 DCH<3