wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 6

Violetta
Lekarz stwierdził,że te ruchy palcami mogą oznaczać wiele między innymi skurcze mięśni, mogą to też byc jakieś odruchy bezwarunkowe, albo też to co mnie najbardziej ucieszyło,że Leon daje znaki że nas słyszy i wyczuwa naszą obecność.

Jakieś odludzie, najprawdopodobniej jakiś stary opuszczony magazyn :

Francessca 
Cholera gdzie ja jestem ? Co ja tu właściwe robię ? I Czemu jestem związana i zakneblowana ?
Powoli jednak do mnie dotarło co się ze mną stało. Porwał mnie wspólnik Tomasa, na pewno chcą abym nie puściła pary z gęby na temat tego co oni zrobili Leonowi .
Usłyszałam,że ktoś wchodzi do środka więc postanowiłam udawać dalej nie przytomną,może dowiem się czegoś więcej.
-Gdyby ten laluś Tomas wiedział,że ją porwaliśmy byłby nie zły kocioł .
-Czemu tak sądzisz, co on nam moze zrobić?
-To,że umówiliśmy się tak nikt nie wie o tym,ze to ja potrąciłem Leona swoją drogą nie źle mi to wyszło, ale uzgodniliśmy,ze jeżeli któreś wpadnie to nie wyda tego drugiego, a domyślam się,że Tomas nie wie iż widziała mnie tak jego przyjaciółeczka. Jeżeli się domyśli, przyjedzie tu z glinami mnie wsadzą a jego nie bo obowiązuję mnie obietnica.
-To ją złam w czym problem?
-W tym,że kiedyś byłem na ulicy i to Tomas dał mi jedzenie,czyste ubranie i pieniądze na nowy start , a on jest jeszcze młody ma 18 lat więc jeśli wpadnę to nie wsypie go .

 OMG, jaki ten Tomas litościwy, wzruszyłam się


Następnego dnia:

Dom Violetty 

Violetta

-Tato idę do szpitala
-Kochanie Ty dom traktujesz jak hotel, choc nawet nie od trzech dni pierwszy raz jesteś w domu. A co ze szkołą?
-Tato,mogłam dopiero teraz wyjść bo wiem,że z Leonem jest lepiej juz samodzielnie oddycha i wszytko zmierza ku lepszemu. A ze szkołą dam sobie radę przecież znasz mnie .
- No dobrze idź do niego a kiedy Cię znów zobacze bo powoli robię się zazdrosny o Leona.
-Tatusiu wiesz,że Cie kocham-i dałam mu soczystego buziaka w policzek i wyszłam z domu.
W drodze do szpitala myślałam o wielu rzeczach, o tym co w Studio, co u przyjaciół w prawdzie widywałam ich ale jakoś nie było czasu by pogadać,o tym,że czas toczy się jednocześnie szybko ale za równo jakby się ciągnął bo jednocześnie minęły trzy dni od wypadku,trzy dni siedzę i czuwam przy Leonie ale one wydaja się dla mnie wiecznością bo przez te trzy dni Leon nie odzyskał przytomności wiem ...że ciężki wypadek operacja a później walka o to by żył....z rozmyślań wyrwał mnie telefon, był to Tomas.
-Hej Violu
-Cześć
-sory,że przeszkadzam ale nie masz może kontaktu z Fran,od wczoraj nie mogę się do niej dozwonić
-Nie, może jej telefon padł, zadzwoń do Luki może on Ci coś powie
-Dobra dzięki cześć.
Dziwne to Fran się tak nigdy nie zachowuje.....hmmm...mam nadzieję że się złego nie stało.

Szpital:

Lekarz powiedział,że Leon miał w nocy problemy z oddychaniem ale wszystko juz jest w porządku .

Sala Leona:

Weszłam do sali, on dalej leżał, taki bezbronny,ni czemu nie winny. Gdy tak na niego patrzyłam zaczęły mi spływać łzy po policzku  bo dopadła mnie myśl,że co jeżeli on już się nigdy nie obudzi.....



To tyle jak na razie, chcę dodać dzis jeszcze jeden rozdział. Trochę krótki i oceńcie sami czy wam się podoba mi tak średnio, chciałam go troche wydłuzyć i podkręcić akcję znaczy ją troche posunąć do przodu ale no plany się zmieniły.
Dziękuję jeszcze raz serdecznie i z całego serca za miłe słowa i jednocześnie słowa wsparcia Alicja Melanowicz. Dzięki jeszcze raz wielkie .
Pozdrawiam wszystkich czytelników 

5 komentarzy:

  1. NIe ma za co ;-) Napisałam to myślę. Oby tlko tak dalej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. Jak chcesz dodać to pisz szybciutko bo chcę już następny rozdział. Zapraszam do mnie już V rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny. Czekam na następny :D Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział.Mam nadzieję,że Leon się wybudzi,ale to twoje opowiadanie. : )
    Liczę na Naxi. :D

    OdpowiedzUsuń