Violetta
Ciekawe czy mój dom jeszcze stoi? Tyle chłopaków w jednym a właściwie w dwóch budynkach...strach się bać to mało powiedziane. Ciekawe jak przebiega realizacja planu. Mam nadzieję,że wszytko przebiegnie zgodnie i po naszej myśli.-No Violka jak tam po weedendzie?-zapytała mnie Fran głosem pełnym ekscytacji.
-A co ma być? Weekend jak każdy inny no może troszkę dłuższy- droczyłam się z nimi.
-No weź opowiadaj jak to jest być porwaną , to takie romantyczne - dodała rozmarzona Lara.
-No właśnie, wiesz co nawet się nie pochwaliłaś- powiedziała z irytacją w głosie Camila.
-Cami przecież doskonale wiem,że Leon was poinformował ...-skarciłam je wzrokiem .
-Napisał nam tylko,że jest z Tobą i ratuje wasz związek.- tłumaczyła się Ludmiła.
-No dobrze niech wam będzie. Powiem wam jak Leonowi na czymś zależy to przechodzi sam siebie.
Uśmiech nie schodził mi z twarzy na samą myśl o ostatnich dniach. Ludmiła tylko mnie szturchnęła spojrzałam na nią a jej oczy mówiły jedno: Cieszę się.
-Natalia a jak tam u Ciebie jakoś nic nie mówisz- do realizacji planu przystąpiła Eva.
-Wszyscy zdrowi w domu dzięki,że pytasz.-Odpowiedziała wymijająco Nata.
-O to Eva pytała...-powiedziała z powagą w głosie Marry, która dołączyła do naszej ekipy,tak samo jak i Lara.
-Właśnie, no więc co się dzieje-powiedziała z troską w głosie Ludmi,która znała najlepiej Nate.
-Coś z Maxim?-zapytała Camila. Natalia słysząc jego imię, momentalnie się rozkleiła.
-No się miało stać?-próbowała mówić przez łzy Natalia- zerwałam z nim to się stało, ale czuję,że usycham bez niego.
Automatycznie do niej podeszłam i ją przytuliłam.
-Już ciiii, maleńka wszytko będzie dobrze znam te ból. Dlaczego zerwaliście? Co się stało?- wyprostowałam się i spojrzałam w jej oczy, które były przepełnione bólem, cierpieniem, tęsknotą ...doskonale znałam to spojrzenie...
-Zapomniał o rocznicy o tym,że 4 miesiące jesteśmy razem, to jest już mój Maxi...-łkała Natalia, przez słowa można było odczytać,że bardzo się zawiodła na Maximilanie.
-Musicie dać sobie trochę czasu, uwierz mi rozłąka dobrze robi wszytko po niej jest hmmm....-próbowałam jakoś pocieszyć Natalię
-Trwalsze -dodała Ludmiła.
-Właśnie tego słowa mi brakowało.
Lara
Nie wiem czy powinnam zapytać, w końcu jest tu jego kuzynka ale jednocześnie jest tu moja szwagierka. Raz się żyje, chcę przeżyć taką miłość jaką one przeżywają, chcę być szczęśliwa mam nadzieję,że będzie mi to dane...-Violu mam pytanie ale proszę nie śmiej się a Ty Ludmi nie mów nic Roberto.
-Jasne spoko nie będę-odpowiedziała Viola.
-Nie powiem to co jest powiedziane w naszym kręgu w nim pozostaje.
-Violu czy Fedrico ma kogoś?-a co zapytałam, najwyżej stanę się obiektem drwin.
-Wow zatkało mnie, z tego co mi wiadomo to nie...spotyka się z nikim. A czemu pytasz?
-A tak z ciekawości...-ups no to wpadłam.
-Ta jasne moja droga każdy ma prawo do miłości do szczęścia-mówic to Viola spojrzała na każdą z nas po czym zatrzymała się najpierw na Nacie a potem na mnie.
-Dzieki- czuję,że znalazłam przyjaciółki, i być może miłość.
-Dziewczyny zrobiło się troszkę późno- powiedziała Marry.
Spojrzałam na zegarek była prawie 21, spoczko siedzimy tu 4 godziny.
-Trzeba się zbierać mam nadzieję,że mój dom stoi może to 4 godziny ale oni potrafią doprowadzić do stanu nie używalności w ciągu minuty.
Violetta
Biedna Natalia, mój biedny dom...Po chwili dostałam SMS;
"Plan wykonany a jak tam u was, Kocham <3 L"
Odpisałam mu od razu:
"My też już zrealizowałyśmy naszą część planu. Ja też Cię kocham :* Jak tam mój dom V"
Lecz nie dostałam odpowiedzi.
-Czas wpadać w panikę , mój dom już może nie stać
-Ona ma rację, gdzie dwóch Verdasów...-powiedziała z przerażeniem w głosie Ludmiła.
A dziewczyny bez zastanowienia zabrały rzeczy i w te pędy ruszyły do domu Violetty....
Kilka godzin wcześniej
Dom Violetty
Federico
To już jest po mnie.
Napoleon
Jestem już martwy.
Roberto
Boże jakie oni mają miny. Spojrzałem na Leona próbując powstrzymać śmiech.-A więc Fedrico Cotza....
-Tak Roberto-powiedział z przejęciem Fede
-Masz moje pozwolenie na spotykanie się z moją siostrą, ale spróbuj ją skrzywdzić to poznasz smak zemsty Verdasów - mówiąc to wskazałem na Leona.
-Dziękuję Ci obiecuję nie skrzywdzę jej.
Brodway
-Napoleonie zatem chcesz się spotykać z moją siostrą ?-Tak chcę- powiedział Napo przełykając ślinę .
-Zatem zgadzam się mam nadzieję mój przyszły szwagrze- na twarzy Napa pojawił się uśmiech-stary gdybyś widział swoją minę, bezcenna.
-Dzięki, zawsze można na Ciebie liczyć.
Violetta
-Jest dobrze dom stoi czyli jest można powiedzieć,że jest dobrze-powiedziałam z lekką ulgą.Kiedy weszłyśmy do domu doznałyśmy szoku.....
*****
No to jest. Wow nawet z dnia na dzień. Ale nie wiem kiedy następny.
Dziękuję,za komentarze pod ostatnim rozdziałem dodały mi bardzo otuchy,że to co pisze jednak się komuś podoba , dzięki <3
Pozdrowienia i Miłej lektury mam nadzieję ;*